niedziela, 31 maja 2020

Światowy Dzień Bez Tytoniu


Corocznie 31 maja obchodzimy Światowy Dzień Bez Tytoniu.
Każda taka okazja jest dobrym pretekstem, aby rozpocząć rozmowę ze swoim dzieckiem i zwrócić mu uwagę na kwestię negatywnych skutków czynnego i biernego palenia tytoniu oraz, jeśli istnieje taka potrzeba, nakłonienia do zaprzestania używania wyrobów tytoniowych w jakiejkolwiek formie.
Poniżej proponujemy Państwu materiały, które poruszają powyższą tematykę i mogą pomóc w przekazaniu dzieciom rzetelnej wiedzy:

na koniec przesyłamy propozycję krzyżówki "Światowy Dzień bez Tytoniu":
Źródło obrazu: autor Ola Kazimierska Fb "Pedagog/psycholog szkolny"

piątek, 15 maja 2020

Życzenia z okazji Międzynarodowego Dnia Rodzin

Z okazji Międzynarodowego Dnia Rodzin ustanowionego przez Organizację Narodów Zjednoczonych, życzymy wszystkim Rodzinom jak najwięcej ciepła, wzajemnej bliskości oraz zrozumienia, cierpliwości i tolerancji. Życzymy dużo wspólnie spędzonych chwil i wielu wspaniałych wspomnień na lata.
Krótki filmik z podziękowaniem za wsparcie  TUTAJ
Źródło:
1. Grupa FB pedagog/psycholog szkolny
2. Obraz <a href="https://pixabay.com/pl/users/OpenClipart-Vectors-30363/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=150693"> OpenClipart-Vectors</a> z <a href="https://pixabay.com/pl/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=150693"> Pixabay</a>


czwartek, 14 maja 2020

Nie zgub dzieci w sieci

Witamy
W dniu dzisiejszym pragniemy przedstawić Państwu kolejną propozycję strony Internetowej, gdzie poruszana jest tematyka bezpieczeństwa dzieci w sieci "Nie zgub dziecka w sieci". 

Mamy nadzieję, że materiał będzie dla Państwa pomocny. Na stronie dostępne są zarówno artykuły (zakładka "do poczytania"), jak i filmiki (zakładka "do obejrzenia"). Ponadto na stronie znajdziecie Państwo różne "porady dla rodziców", czy pomocne strony, gdzie można zgłosić m.in nielegalne treści. 
Link do strony jest TUTAJ

Pozdrawiamy

wtorek, 28 kwietnia 2020

Dyżury szkolnych specjalistów


Drodzy Rodzice!

        Niestety brak możliwości powrotu do szkoły przedłuża się, dlatego też, jako szkolni specjaliści, proponujemy dodatkową formę kontaktu poprzez dyżury w programie MicrosoftTeams. Możemy odbywać rozmowy lub porozumieć się za pomocą czatu z konta ucznia. Oczywiście dziennik elektroniczny jest podstawową formą wymiany informacji, czasem jednak potrzebujemy rozmowy, aby dopytać              o pewne kwestie czy po prostu usłyszeć się wzajemnie.

Poniżej podajemy godziny dyżurów w MicrosoftTeams:
Psycholog szkolny – Beata Dyjas                 dyżur w środy 17.00-18.00

Psycholog szkolny – Katarzyna Prajsnar       dyżur w czwartki 10.00-11.00

Pedagog szkolny – Beata Pawlak                 dyżur we wtorki 10.00-11.00
oraz w czwartki 16.00-17.00

Jeśli będziecie Państwo chcieli ustalić inny termin, to prosimy o kontakt poprzez dziennik elektroniczny –  indywidualnie dopasujemy datę i godzinę.

Pozdrawiamy


piątek, 24 kwietnia 2020

Jak radzić sobie z trudnymi emocjami – przewodnik dla młodzieży. Webinar z udziałem J.Gruhn-Davantier i J. Gutral, zorganizowany przez Strefę Psyche SWPS


     Co to są trudne emocje? Najprościej można odpowiedzieć, że to takie emocje, które sprawiają dyskomfort, są nieprzyjemne, takie, które pojawiają się w nieprzyjemnych sytuacjach i dają również nieprzyjemne konsekwencje. Niestety w szkołach nie ma lekcji na ten temat. A skutki nierozpoznanych emocji, nierozwiązanych z ich powodów problemów, są długofalowe. Dorosłym zdarza się, że nie potrafią w dalszym ciągu ich regulować, lub kontrolować. Nie mają często wiedzy na temat tego, co znaczą.
W konsekwencji niewyrażania emocji pojawiają się objawy somatyczne – bóle głowy, żołądka, itp. Mogą się pojawić zaburzenia psychiczne, takie jak depresja. Często ukrywa się swoje uczucia, zamiast szukać pomocy, czy sposobów radzenia sobie. Związane jest to z naszym sposobem wychowywania dzieci. „Chłopaki nie płaczą”. Lepiej jest być uśmiechniętym i cały czas zadowolonym, albo na luzie. To jest taki szablon zachowania, którego (tak się nam wydaje) inni od nas oczekują i próbujemy się do niego dopasować. Stąd udajemy, aż sami już nie wiemy, co czujemy.
     Emocje obrazuje nasze ciało, czyli reakcja fizjologiczna. Do tego pojawia się oczywiście komponent myślowy, komunikaty, które do siebie przesyłamy. Warto mieć świadomość, że emocje są drogowskazem, pokazują nam, czego potrzebujemy. Każda emocja niesie ze sobą informacje o innych naszych potrzebach. I pozwala nam dowiedzieć się, co powinniśmy robić. Każda emocja odkłada się w innej części ciała (choć oczywiście każdy może to odczuwać indywidualnie) i mówi o czymś innym.

Przykładowo:
*zaciskanie szczęk, zwijanie dłoni w pięść – wskazuje na złość, zwykle świadczy
o tym, że ktoś przekroczył nasze granice fizyczne lub psychiczne, nie mamy zaspokojonych któryś potrzeb; trzeba te granice przywrócić;

*ściśnięty żołądek, pocenie się rąk, problemy z oddechem – to strach, lęk, zwykle jesteśmy z jakiegoś powodu zagrożeni, reakcją może być ucieczka lub walka;

*ciężar w klatce piersiowej, „ból” w sercu –  wskazuje na smutek, przeżywanie straty czegoś, kogoś; potrzebujemy wtedy wsparcia.

Umiejętne korzystanie z emocji jest wskazówką co robić. Jak się tego nauczyć?
1.    Ważne jest obserwowanie samego siebie, skupienie się na sygnałach płynących
z ciała (które partie ciała się napinają, co się dzieje z tętnem, czy się pocimy). Do tego trzeba spróbować rozpoznać myśli, jakie temu towarzyszą.
2.  Trzeba też dać sobie czas na analizę, po to by rozpoznać emocje, spróbować je nazwać. Nie ma pośpiechu.
3.    Warto się odprężyć, np. spróbować pooddychać rytmicznie i głęboko i zapytać siebie, co chcę z tymi emocjami zrobić. Tu ważne jest znowu, by sobie dać czas. Nie działać impulsywnie.
4.    Kolejny krok to spojrzeć trochę z boku, spytać się siebie, co można zrobić, co ktoś mógłby zrobić w takiej sytuacji, co będzie korzystne, a konsekwencje nie będą zbyt dotkliwe (np. ktoś mnie złości, to mu jednak nie przyłożę, bo potem dla mnie to się źle skończy). Tu ważne jest, żeby w sytuacji, gdy emocje są jak „stado galopujących koni” nie ulegać impulsowi, dać sobie chwilę na refleksję. Jest to oczywiście dla nastolatków szczególnie trudne, bo w ich naturze jest impulsywność, można jednak spróbować, dać sobie po prostu więcej czasu, dać sobie pozwolenie na niezdecydowanie, na podjęcie później decyzji, co robić).
5. Istotne jest, jak się traktuje siebie w tych sytuacjach. Często kiedy jest się wystraszonym, to sobie człowiek jeszcze sam dokopuje, mówiąc do siebie różne inwektywy. A trzeba siebie potraktować, jak dobrego przyjaciela, pocieszyć wyjaśnić, dać sobie wsparcie.
6.    Kolejna ważna rzecz w radzeniu sobie z emocjami to umiejętność dzielenia się tymi przeżyciami. O tym, jak to robić będzie za chwilę.
7.    A co jeśli emocje się skumulują, czujemy szereg różnych emocji, ktoś nas wkurzył, boimy się konsekwencji czego, wchodzimy do domu i na niewinne pytanie, jak było, wybuchamy, przy okazji kogoś obrażając;
a) starać się trzeba nie kumulować tych emocji, nie doprowadzać do takiej sytuacji, w której nam zalegają, tu trzeba się nauczyć reagować odpowiednio. Oczywiście to nie jest proste, tej umiejętności uczymy się całe życie, ale dobrze zacząć od zaraz. Jeśli np. ktoś nas wkurzy, bo zrobił coś co wyraźnie naruszyło nasze granice, warto nauczyć się, żeby od razu postawić te granicę, np. mówiąc „Nie życzę sobie, żebyś...” (Uwaga opracowującej materiał: to sformułowanie jest zaczerpnięte
z treningu asertywności, w którym ćwiczy się wielokrotnie różne trudne sytuacje społeczne). Ale to wyższa szkoła jazdy.
b) jeśli nie jesteśmy w stanie natychmiastowo sobie poradzić, trzeba rozładować napięcie poprzez rozmowę o tych emocjach z kimś innym,
c) może się okazać, że nie uda się takiej osoby znaleźć. Bywa o to trudno, bo inni też mają swoje ograniczenia, nie potrafią unieść ciężkich rozmów. Wszyscy chcą, by było miło i wesoło, zamiast odwrotnie („Weź, przestań już o tym gadać”). Oczywiście to powoduje to, że się zamykamy na innych, ale można spróbować jeszcze się odkryć, mówiąc np. „Ej, to mi nie pomaga.” Jeśli  jednak nie jesteśmy gotowi na tak otwarte postawienie sprawy, trudno, szukamy kogoś innego, kto jednak wysłucha.
d) teoretycznie można się zwrócić do dorosłych, powinni umieć wysłuchać. Ale często w swoim zabieganiu nie mają na to czasu. Może się zdarzyć, że  usłyszy się, że takie problemy, to nie są problemy. „Jak pójdziesz do pracy, to dopiero się dowiesz”. Dorośli często zapomnieli, że pokłócenie się z koleżanką to koniec świata, bo oni widzą to już z innej perspektywy. Nie mają też często wiedzy, że pomniejszanie wagi problemu młodemu człowiekowi nie pomaga. Nie każdy ma odpowiednie umiejętności w analizowaniu swoich emocji, jak już była mowa, nie ma takich lekcji w szkole. Wtedy można spróbować jednak zachęcić tego dorosłego do komunikowania się. Do tego są potrzebne dwa elementy: mówienie wprost o swoich uczuciach i jasne wyrażanie swoich potrzeb (tu uwaga: dlatego trzeba siebie w tej kwestii najpierw poznać, by móc się jasno komunikować). W tzw. realu  kończy się to komunikatem do dorosłego: Ty mnie nigdy nie słuchasz! Do kolegi: Tyś jest głupi! Bo nie mamy doświadczeń ani zasobu pojęciowego, żeby o emocjach rozmawiać. Trochę też to jest ryzykowne, bo jak zaczęłoby się rozmawiać po psychologicznemu; np. wiesz, jestem zaniepokojona, potrzebuję, żebyś mnie przytulił, to może brzmieć nieco dziwnie, może zostać niewyśmiane. Pani psycholog proponuje małe eksperymenty, zacząć rozmawiać wtedy, gdy czujemy się z kimś bezpiecznie, wysłać komunikat i zobaczyć, jak zostanie to przyjęte.
e) zawsze można spróbować odreagować: są różne metody – worek treningowy, gniecenie plastikowej butelki, głębokie oddechy. Złość np. jako bardzo energetyczne emocja, nastawia nas na działanie. Tu najlepsze są więc aktywne, czysto fizyczne metody (biegi, ćwiczenia fizyczne, szybki spacer, taniec, itp.).

            I jeszcze kilka wskazówek, taka pierwsza pomoc w nagłych przypadkach:

*kiedy czuje się smutek: jak już powiedziano smutek jest informacją, że czegoś nam brakuje, potrzebujemy wsparcia. Sposobem radzenia sobie może być szukanie pomocy u kogoś bliskiego, wsparcie się na tej relacji z bliskim lub szukanie pomocy specjalisty (pedagog, psycholog w szkole);

*jeśli z kolei widzimy, że ktoś przeżywa coś trudnego, chcemy pomóc, to pamiętajmy, że ten ktoś może nie być jeszcze na to gotowy. Nie należy zmuszać tego kogoś do mówienia. Jeśli to dłużej trwa, to można wysłać sygnał, że się widzi, że coś się dzieje, martwimy się, chcemy pomóc;

*jeśli podejrzewamy, że ktoś jest w niebezpieczeństwie, mówi o myślach samobójczych albo informuje o niebezpiecznych działaniach, to jest to jednak moment, by zwrócić się do dorosłych (rodzic, nauczyciel, pedagog w szkole). Nie jest to moment na zastanawianie się, że zawiedlibyśmy zaufanie, jeśli możemy uratować komuś życie. Tu wybór powinien być oczywisty;

*jeśli przyczyną złych emocji są rodzice to też jest to moment, by zwrócić się do kogoś z zewnątrz, do dorosłego (nauczyciel, pedagog, psycholog). Dorośli mają odpowiednia wiedzę na temat procedur, możliwości terapeutycznych, czy prawnych.

I jeszcze to trochę o najczęstszej emocji, z którą mamy problemy, czyli lęku. Zbliżają się np. egzaminy (choć nie wiadomo jak to będzie w tym roku), chcemy uciekać (lęk wskazuje, że nam coś zagraża), a jednak nie możemy uciec, bo konsekwencje są jeszcze bardziej przykre. Warto uświadomić sobie, że lęk jest taką emocją, która pozwoliła naszym przodkom przeżyć, bo pozwalała unikać niebezpieczeństw lub sobie z nim radzić. Gdyby nasz przodek nie bał się np. tygrysa szablastozębnego, to by po prostu został pożarty. Teraz siedzimy w domu, bo boimy się o zdrowie i życie z powodu koronawirusa i dobrze. Oczywiście aktualnie główne zagrożenia to zagrożenia społeczne, że nas nie zaakceptują, że wyśmieją, że się coś nie uda, itp. Może pomóc (zdaniem pani psycholog) świadomość, że lęk trochę przesadza. Poza tym nie trwa cały czas, przychodzi i odchodzi, płynie. Możemy go sobie poobserwować, jak płynie, nie zaprzeczajmy mu. I pamiętać trzeba
o tym, że działamy pomimo lęku. Oczywiście stosujemy też zwyczajowe sposoby na silne emocje (wysiłek fizyczny, właściwa organizacja dnia, zdobycie kompetencji – czyli odpowiedniej wiedzy). Powodzenia.
Rozmowa trwała godzinę. Nie da się wszystkiego powiedzieć w tym czasie. W tym materiale też nie wszystko się udało przekazać. Dlatego zachęcam do szukania odpowiedzi na nurtujące pytania. Można zawsze umówić się na spotkanie z niżej podpisaną.

Opracowała: Beata Dyjas, psycholog



Źródło grafiki: Obraz <a href="https://pixabay.com/pl/users/AnnaliseArt-7089643/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=5049095"> Annalise Batista</a> z <a href="https://pixabay.com/pl/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=5049095"> Pixabay</a>

Masz tę moc! - bezpłatna książka w wersji elektronicznej dla dzieci.

Wydawnictwo Olesiejuk całkowicie za darmo udostępniło książkę 
„Masz tę moc” w wersji PDF    TUTAJ    
oraz w wersji animowanej i dźwiękowej     TUTAJ   

Książkę stworzyło wiele wspaniałych osób z potrzeby serca i chęci pomocy, co pozwala na swobodne korzystanie z niej. Oczywiście wszystkich autorów znajdziecie Państwo w publikacji.Wydawnictwo Olesiejuk podaje, że jest ona przeznaczona dla dzieci i dla tych, którzy potrzebują wytłumaczyć najmłodszym w sposób jasny, zrozumiały i przede wszystkim spokojny, czym jest koronawirus i co robić, by się przed nim ustrzec. Prezentuje zalecenia Ministra Zdrowia i WHO w formie atrakcyjnej dla dzieci. Autorzy w prosty sposób tłumaczą jak ważna jest higiena, a zwłaszcza mycie rąk. Pobierajcie i czytajcie wspólnie ze swoimi dziećmi!
E-book opublikowało Wydawnictwo Olesiejuk.
 Grafika ze strony Wydawnictwa Olesiejuk

Źródło: https://www.wydawnictwoolesiejuk.pl

Bezpieczeństwo dzieci i młodzieży w internecie – materiały dla rodziców


Witamy
W dniu dzisiejszym przekazujemy Państwu link do strony Internetowej z filmikiem nt. "Bezpieczeństwa dzieci i młodzieży w Internecie". Mamy nadzieję, że materiał będzie dla Państwa pomocny. W materiale biorą udział eksperci Akademii NASK oraz zespołu Dyżurnet.pl.
Link do strony jest TUTAJ

Pozdrawiamy

piątek, 17 kwietnia 2020

Odkładanie na później - o prokrastynacji.


Materiał z webinaru zorganizowanego przez SWPS.
Rozmowa Joanny Gutral z profesorem Jarosławem Michałowskim, psychologiem  i psychoterapeutą.

         O prokrastynacji usłyszałam od  zgłaszającego się do mnie ucznia, który stwierdził, że to ma. Pomyślałam, że to strasznie skomplikowana nazwa na określenie czegoś, co nazywa się odkładaniem na potem, trudnościami do zabrania się do czegoś. W webinarze podano definicję zjawiska: prokrastynacja jest wtedy, gdy zależnie od naszej woli odkładamy na później jakieś czynności, mimo iż mamy świadomość, że skutki odkładania będą dla nas niekorzystne. W tym przypadku negatywne konsekwencje zawsze przeważają nad chwilowymi korzyściami. A jednak decydujemy się na odwlekanie. Aktualnie, kiedy pracujemy głównie w domu, kiedy nie mamy nad sobą różnych symbolicznych batów, może nam być jeszcze trudniej radzić sobie z tą przypadłością.
            Niedobre są wiadomości dla młodych ludzi. Prokrestynuują zwłaszcza oni, uczniowie, studenci. Tłumaczy się to głównie mało określonymi celami (nauczenie się czegoś), jakie przed nimi stoją. Ale jest też nadzieja przed nimi. Z biegiem czasu ludzie uczą się różnych strategii radzenia sobie z problemem. Poza tym starsi mają więcej doświadczeń, które zwiększają ich poczucie efektywności, lub prościej - wiary w to, że mogą. Świadomość własnej nieskuteczności jest tym, co przyczynia się, bowiem do powstawania prokrastynacji. Łączy się to bezpośrednio z niską samooceną, a co za tym idzie, obawą przed porażką. Czasami pojawia się też lęk przed wzięciem na siebie odpowiedzialności, a nawet lęk przed sukcesem. W tle może też majaczyć niska motywacja, w tym niska motywacja do osiągnięć, czasem zbyt wysoka motywacja, która zniechęca do działania w obawie przed tym, że nie zrobi się czegoś doskonale.
            To były psychologiczne wyjaśnienia prokrastynacji. Za tym wszystkim kryje się jednak neurologiczne tło. Badania wskazują na to, że częściej z nią mają problemy osoby z nadpobudliwością psychoruchową, w tym z zaburzeniami koncentracji uwagi. Ze schorzeniem tym wiąże się skłonność do dekoncentracji uwagi, kiedy byle bodziec może ją odwrócić od celu. Dodatkowym czynnikiem jest impulsywność oraz niemożność odłożenia gratyfikacji. Mówiąc po ludzku. Osoba ze skłonnością neurologiczną (zależną od typu układu nerwowego) będzie bardziej skłonna do tego, żeby jej uwaga odrywana była od tego, co ma wykonać mało istotnymi bodźcami (telefon, hałas za oknem). Impulsywnie (natychmiastowo) odrywa się, więc od ważnej czynności i zajmuje się czymś innym, co teraz, już, da jej, choć chwilowe zadowolenie. Potrzeba zdobycia natychmiastowo nagrody (gratyfikacji) nie hamuje tej osoby, nie pozwala jej na odłożenie w czasie zdobycia innej, ważniejszej nagrody. Taki ktoś będzie, co chwila wychodzić, żeby zrobić sobie coś do picia, potem wpadnie mu do głowy, że odpisze na e-meile, a potem...I czas przecieka przez palce.
            Na ten fizjologiczny mechanizm nakładają się doświadczenia z wcześniejszych lat. Informacje od ważnych dorosłych w naszym otoczeniu pokazują często, że się jest leniem, nic nie zdąża się na czas zrobić. Młodzieńczy bunt przed tym, co każą zrobić dorośli dodatkowo utrwalić może ten schemat postępowania, czyli nawyk. Z biegiem czasu nie potrzebujemy już dorosłego, by nam to powtarzał, mamy już tego dorosłego w swojej głowie. Psychologowie nazywają ten głos „krytycznym rodzicem”. Głos ten może nam przepowiedzieć porażkę, a potem jeszcze nas skrytykować i powiedzieć: „A nie mówiłem? Z Tobą to tak zawsze”.
            Co można na prokrestynację poradzić? Zmiana jest możliwa zawsze. Podstawą jest jednak motywacja własna danej osoby do zmiany. Otoczenie może jedynie marudzeniem, wskazywaniem problemu, zniechęcić kogoś do działania, bo wpisuje się bezpośrednio
w tryb krytycznego rodzica, który już i tak brzęczy takiemu prokrestynującemu w głowie.
            Ale co ma zrobić np. taki przygotowujący się do matury w cieniu koronawirusa, ucząc się zdalnie, uczeń? Jeśli już chce się zmienić, trzeba żeby wzbudził w sobie jeszcze większą potrzebę zmiany i uświadomił sobie, co osiągnie, jeśli uda mu się nad prokrestynacja zapanować. Trzeba zobaczyć, po co się coś robi, po co chcę się w tym przypadku nauczyć do egzaminu z polskiego, co przez to osiągnę. Innymi słowy, trzeba skupić się na pozytywnej wizji, a nie na negatywnym obrazie siebie samego męczącego się nad książkami, albo, co gorsza - na wizji kogoś, kto znowu cały dzień zmarnował na zabieraniu się do nauki. Trzeba określić też własne priorytety, co teraz jest najważniejsze. W myśleniu trzeba zmienić bat na marchewkę, zamiast skupiać się na karze, to skupić się trzeba na tym, co jest do osiągnięcia. Jeśli już się wie, że chce się człowiek zmienić, warto także dać sobie pewne przyzwolenie na to, że nie musi się udać za pierwszym podejściem. Zmienianie nawyków nie jest proste, wymaga to czasu i wytrwałości (przy okazji - to dobre ćwiczenie dla tych, co mają kłopot z odroczeniem nagradzania się).  Potem to już trzeba sobie zaplanować działanie, przy czym każdy jest inny i musi znaleźć własną drogę. Można jednak skorzystać z opracowanych już przez innych technik:

1.    Zanim się zabierze ktoś do zmiany musi sobie uświadomić, co robi, żeby nic nie robić. Warto siebie poobserwować, czym się człowiek zajmuje zamiast wykonywać swoje zadania. Potem trzeba stworzyć sobie warunki, które ograniczą te rozpraszające czynności. Jeśli np. odpowiada się na e-mail, czyta się wpisy na czacie, to trzeba wyłączyć monitor, telefon, etc.
2.    Złota reguła – zaczynać wcześnie, zostawiać sobie duży margines czasowy. Wraz z upływającym czasem rośnie presja wykonania zadania, głos w głowie będzie coraz głośniej krzyczał, że nie zdążysz. Dlatego lepiej jest zaczynać zadanie
z dużym wyprzedzeniem, rano, żeby mieć dla tego zadania dużo czasu, a dzięki temu dużo swobody.
3.    Podzielenie zadania na mniejsze – na zasadzie mojego ulubionego powiedzenia: Jak zjeść słonia? Po kawałku! Jeśli zadanie jest ogromne, może nas przytłaczać, zniechęcać, przerażać. Podzielone na mniejsze części jest do wykonania.
4.    Zaplanować przerwy z przewidywanymi przyjemnymi czynnościami (nagrodami), co niesłychanie motywuje i nagradza. Nagradzaniem jest też pochwalenie siebie za wykonanie następnego etapu zadania.
5.    Zachować trzeba umiar pomiędzy obowiązkami a przyjemnościami (to też między innymi są te nasze nagrody).

            Osoba ze skłonnością do prokrastynacji prawdopodobnie będzie miała skłonność do tego całe życie. Jednak, kiedy uda się jej wypracować skuteczne mechanizmy radzenia sobie z nią, czyli kiedy uzyska poczucie efektywności, to będzie jej to służyć także przez całe życie. Czego wszystkim czytającym życzę.

Opracowała Beata Dyjas, psycholog

środa, 8 kwietnia 2020

Miejsca, gdzie można uzyskać wsparcie w razie problemów przemocy w rodzinie.


Zespół ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie w Rudzie Śląskiej 32 344 03 04 wew. 341

Ośrodek Interwencji Kryzysowej w Rudzie Śląskiej 32 344 0326 lub 503 060 016

Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia"  800 120 002

Telefon dla rodziców i nauczycieli w sprawach bezpieczeństwa dziecka 800 100 100

Telefon Zaufania Dla Dzieci i Młodzieży 116 111

Telefon Zaufania dla Osób Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym 116 123

Telefon przeciwprzemocowy dla kobiet Fundacji Feminoteka 888 88 33 88 

Linia wsparcia gdzie dyżurują psycholodzy Fundacji ITAKA 800 70 2222

Policyjny telefon zaufania do przeciwdziałania przemocy w rodzinie 800 120 226

Policyjna linia specjalna "Zatrzymać przemoc" 800 120 148

Wszystkie oddziały Fundacji Centrum Praw Kobiet udzielają bezpłatnych porad prawnych i psychologicznych przez telefon i Skype, można rejestrować się telefonicznie w poszczególnych oddziałach: https://cpk.org.pl/kontakt/

Twój parasol - aplikacja dla ofiar przemocy w rodzinie, udaje aplikację pogodową, po dwukrotnym kliknięciu w ikonę zachmurzenia pojawia się panel pomocy (dostępne dla systemów: Android i iOS).

Pamiętaj:
Jeśli słyszysz lub podejrzewasz, że w Twoim sąsiedztwie ma miejsce przemoc – zadzwoń na policję: 112 lub na telefon interwencyjny Centrum Praw Kobiet 600-07-07-17.

Jeśli wiesz, że w Twojej rodzinie lub u kogoś znajomego miała miejsce przemoc domowa – skontaktuj się z tą osobą, upewnij się, czy jest bezpieczna.

Koronawirus, a kryzysy w rodzinie: przemoc i współuzależnienie.


Materiał z webinaru zorganizowanego 
przez SWPS Strefa Psyche
w dniu 02.04.2020r.
Rozmowa Zofii Szynal z Magdaleną Sękowską, terapeuta analizy transakcyjnej.


            Webinar jest poświęcony zasadniczo dwóm odrębnym kwestiom. Pierwsza dotyczy problemów w związkach , które mogą się pojawić w aktualnej sytuacji, czyli konieczności przebywania stale razem, na ograniczonej przestrzeni lub przeciwnie - nie mogą się spotkać ze względu na ograniczenia w przemieszczaniu się. Druga kwestia, to sytuacja osób przebywających teraz stale z osobami, które są uzależnione lub przejawiają zachowania przemocowe. I tego dotyczyć będzie niniejszy artykuł.
            Kiedy trudno jest poradzić sobie z niepokojem, z zamknięciem na małej przestrzeni, to w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z osobą uzależnioną jest oczywiście zdecydowanie trudniej. Nie da się prowadzić szczerej rozmowy z osobą uzależnioną, bo ma ona silne mechanizmy zaprzeczania. Ale zawsze warto być szczerym wobec siebie i nie udawać, że nie ma problemu. Warto sobie uświadomić swoje emocje: „Niepokoję się, boję, ale nie będę udawać, że tego nie czuję”. Co robić kiedy mamy podejrzenie przemocy w jakieś rodzinie – zgłaszamy do odpowiednich służb (adresy pod materiałem). Jeśli dotyczy to znajomych, komunikujemy, że wiemy, że dzieje się coś niedobrego. Jeśli u sąsiadów, słyszymy krzyki, awantury, to powinniśmy zainterweniować. Trzeba pójść i spytać, czy potrzebujecie pomocy. Jeśli sytuacja się powtarza, to oczywiście zgłaszamy na policji.
A wskazówki dla osoby uwięzionej ze sprawcą? Warto uświadomić sobie, że się uwięzionym nie jest. Trzeba mieć też świadomość swoich uczuć, nie odcinać się od nich.
I nie odcinać się swoich bliskich, oni też się boją, nie obawiać się, że nas odrzucą. Jeśli są w domu dzieci, to szukać siły dla nich. One potrzebują bezpiecznego rodzica. Powiedzieć im to. „Ja też się boję, ale będę próbować, zrobię wszystko co mogę, by było lepiej”. Dzieci patrzą na dorosłego i kiedy widzą, że ten rodzic się nie poddaje, że ma godność, to im to bardzo pomaga. Warto rozmawiać, bowiem dziecko, może o niczym nie mówić, ale to wcale nie znaczy, że to wszystko nie ma dla niego znaczenia. Ono tylko się tak broni. Dlatego trzeba mu powiedzieć, że ma prawo się bać, ma prawo nie akceptować tej sytuacji, nie chcieć.
Jeśli ta sytuacja dotyczy młodszego rodzeństwa? Warto wyprzedać to zło, które się może zadziać. Rozmawiać z nim o tym, co może być, że może się tego bać, co może się zdarzyć, przyznać się do własnych uczuć. Starsze rodzeństwo też może zareagować (informując służby, dzwoniąc na Niebieską Linię), pamiętając, że prośba o pomoc to przejaw siły.
           
Opracowała: Beata Dyjas, psycholog szkolny


wtorek, 7 kwietnia 2020

Koronawirus, a kryzysy w rodzinie.


Materiał z webinaru zorganizowanego przez SWPS Strefa Psyche
w dniu 02.04.2020r.
Rozmowa Zofii Szynal z Magdaleną Sękowską, terapeuta analizy transakcyjnej.

            Webinar jest poświęcony zasadniczo dwóm odrębnym kwestiom. Pierwsza dotyczy problemów w związkach, które mogą się pojawić w aktualnej sytuacji, czyli konieczności przebywania stale razem, na ograniczonej przestrzeni lub przeciwnie - nie mogą się spotkać ze względu na ograniczenia w przemieszczaniu się. Druga kwestia, to sytuacja osób przebywających teraz stale z osobami, które są uzależnione lub przejawiają zachowania przemocowe. W materiale skupimy się na tej pierwszej kwestii.
            Z doświadczeń terapeutów wynika, że coraz więcej jest telefonów dotyczących rożnych zachowań agresywnych. Są to zaczepki, szukanie winnego, wracanie do starych win i wynajdywanie nowych. Konieczność przebywania na ograniczonej powierzchni w znaczący sposób zaburza potrzebę posiadania własnej przestrzeni życiowej. To, że razem jesteśmy, nie oznacza przecież, że jesteśmy cały czas ze sobą. Dodatkowo napięcie, jakie przeżywamy powoduje, że możemy zrobić coś, czego absolutnie w innych okolicznościach byśmy nie robili. Zamknięci w czterech ścianach obserwujemy siebie nawzajem i możemy zacząć sprawdzać, czy to, co sądziliśmy o naszym związku jest prawdziwe. Skrajnie, możemy dowiedzieć się takiej prawdy, która nie jest do zaakceptowania. Im dłużej będziemy w domu, tym częściej będziemy polegać na naszych bazowych mechanizmach (tych wyniesionych z domu rodzinnego, bardziej regesowych), tym więcej będzie niepokojów.
Zaczepki mogą się pojawić z różnych powodów. Mogą to być nieświadome sposoby na izolowanie się od napięć. Sytuacja, w której mąż robi wyrzut żonie o źle umyty talerzyk, a ta z kolei wchodzi do pokoju dziecka i robi awanturę o bałagan dziecku, które potem kopie kota, to mechanizm przerzucania napięcia na kogoś innego.
             Dobrze jest nie przypisywać tym zachowaniom etykiety („On taki jest”), a raczej  zrozumieć, że to są sposoby radzenia sobie z lękiem. W sytuacji, w jakiej jesteśmy (zagrożenie) uruchamia się mechanizm walki/ucieczki. Mózg człowieka wie o tym, bo cały organizm się na to nastawia. Samo zamknięcie i tak nas napina. Spinoza powiedział: „Człowiekowi, który się boi, wszystko szeleści” Dlatego też jesteśmy bardzo teraz podatni na zranienie, ból, krzywdę. Mamy więc mniejszy dystans do tego typu sytuacji. Można by rzec, jesteśmy bardziej uwrażliwieni, sensytywni. Szybciej oceniamy, niż robilibyśmy to w sytuacji bezpiecznej. Dodatkowo, wszystkie problemy, których do tej pory nie rozwiązaliśmy, czego czasami latami nie rozwiązywaliśmy, teraz wyjdą w sposób zwielokrotniony. Zaczynamy grać w gry rodzinne („Bo ty...). Jak sobie w takiej sytuacji radzić? Na pewno nie jest to dobry czas na życiowe decyzje, bo widzimy sprawy w krzywym zwierciadle. Teraz warto spróbować czegoś innego:
           Przede wszystkim warto sobie uświadomić, to co się dzieje, nazwać to, przy czym istotne jest, by w tej analizie nie koncentrować się na własnym poczuciu krzywdy, raczej przeanalizować konkretne zachowania i zastanowić się co się za tym kryje, jakie emocje są pod nimi ukryte.
Kolejnym etapem jest zachęcenie drugiej strony do wspólnego przeanalizowania tego co, się dzieje. Nie jest to oczywiście łatwe, bo może to zostać odebrane jako atak. W celu zminimalizowania ryzyka kolejnej awantury warto zacząć z innej strony. Zwykle mówimy np., że nie podoba się nam to, gdy robisz to, a to.Lepiej jest zacząć od czegoś innego: „Widzę, że coś mi jest, często unoszę się krzyczę. Wydaje mi się, że ty chyba też”. Niech to będzie zaproszenie do rozmowy.
W jej trakcie warto sięgać głębiej, próbować zrozumieć motywy, emocje, jakie się za zachowaniami kryją. Kiedy jesteśmy nadwrażliwi na to, co robi druga osoba, a nie nastawieni na zrozumienie jej uczuć, to raczej spotka nas porażka w rozmowie. Trzeba schodzić w analizie coraz niżej, aż dojdziemy do tego, co prawdopodobnie kryje się za większością zachowań w związku, czyli lęku o siebie, lęku o związek, wreszcie lęku przed odrzuceniem. To ostatnie jest tak silnym uczuciem, że możemy unikać rozmów o nim. Człowiek woli, żeby nie bolało, może więc stosować różne mechanizmy obronne: wycofywać się, zaprzeczać, robić uniki – do wycofania się z relacji lub przeciwnie nadmiernego narzucania się, etc. Jest to swoisty paradoks w relacjach, bo przecież ludzie nie są razem, żeby się ranić.
W rozmowach często utyka się na pseudotelepatii. On wie, co Ona myśli, Ona wie co myśli On. To o czym tu mówić? Można jednak spróbować na nowo się zaciekawić partnerem, może on też się nami zaciekawi.
I jeszcze jedno. Kiedy mamy do czynienia z parą, to zawsze jest zagrożenie, ryzyko odrzucenia i może być trudniej się odkryć i powiedzieć, że ta druga osoba jest ważna. Jednak warto to ryzyko podjąć. Po latach nie możemy już bazować na tym, co było, jakie piękne chwile przezywaliśmy, kiedy mieliśmy 20 lat. Każdy potrzebuje nowego potwierdzenia, czy jest kochany, czy ma na kogo  liczyć.

Jak radzić sobie z zaczepkami, typu: „Znowu tu te ubranie zostawiłaś?”
a)      Zacząć od tego, by nastawić się na zrozumienie. Czasem te zaczepki nie są po to, by nas zranić. Czasem to wołanie o pomoc: „Zobacz, boję się,” „Zauważ mnie”. Można spytać: „Czego ode mnie potrzebujesz?”
b)      Można też rozbrajać te miny, zmieniać w żart: „ Co to, Najwyższa Izba Kontroli?
c)      Warto też rozmawiać o tych mechanizmach, różnych powtarzających się schematach
w zachowaniach. Zaczepka może być dobrym punktem wyjścia do takich rozmów.
d)     Początek rozmowy (propozycja prowadzącej rozmowę Z.Szynal) to może być rozmawianie o tym, co aktualnie czujemy, o tym, że się boimy, etc.

Czy teraz jest  dobry moment na podjęcie terapii? Każdy moment jest dobry. Jest duża dostępność zdalnych, może nie tyle stałych terapii, ale porad. Może nawet jest to teraz jedyny moment, kiedy na to się zdecydujemy. Teraz, kiedy jest się odkrytym, bo za chwilę włączą się mechanizmy obronne, mechanizm zaprzeczania, tacy „autosabotażyści” „A tam, inni mają tak samo, etc”
A co mają robić osoby, które nie mogą się spotkać z kimś bliskim, dzieli ich fizyczna odległość? Izolacja daje frustrację, odczuwa się samotność. Ważne jest więc utrzymywanie kontaktów przez dostępne środki. To, czego teraz najbardziej się potrzebuje, to potwierdzenie, że jest się ważnym. Teraz ważne są słowa: tęsknię, czekam, czekam, żeby cię przytulić, czekam na ciebie. Bazujmy na wspomnieniach. Nie jest to dobry moment na rozwiązywanie konfliktów, ani na ostateczne decyzje

Opracowała: Beata Dyjas, psycholog szkolny


czwartek, 2 kwietnia 2020

Jak skutecznie uczyć się w domu?


             Materiał z webinaru zorganizowanego przez SWPS Strefa Psyche.

Rozmowa z profesorem Tomaszem Grzybem, prowadzona przez Zofię Szymal
z 27.03.2020r.


Jak się uczyć w domowym zaciszu, a nie w szkole? No właśnie, że teraz to często nie jest zacisze, często to raczej pole bitwy o transfer. Sami więc musimy zbadać o to, by stworzyć sobie odpowiednie warunki. Sugestie profesora są zbieżne z tymi, które są zawarte w innych podobnych materiałach (patrz: Poradnia/Publikacje Poradni/Jak motywować siebie do pracy zdalnej?). W materiale podane zostaną więc inne treści, których nie omówiono w tamtych  materiałach.
1.    Zacząć od porządku w miejscu nauki. Można to nawet potraktować jako sposób na ogarniającą panikę, że tego za dużo, że nie zdążę, przygotowując sobie miejsce do pracy, organizując odpowiednio przestrzeń.
2.    Jeśli mamy się łączyć, np. przez Skypea, z wykładowcą, z nauczycielem, to warto też zadbać o poczucie bezpieczeństwa dotyczące własnej przestrzeni domowej, upewnić się, że nikt że nie zobaczy tego, czego nie chcemy by zobaczył (sam profesor używa funkcji „rozmytego tła”).
3.    Konieczne jest ustalenie pewnych reguł w domu, zrobienie planu, kto kiedy korzysta z laptopa i innych urządzeń. Jeśli otoczenie ma zwyczaj przeszkadzać, np. wchodzi babcia i proponuje herbatę w trakcie uczenia, czym oczywiście może doprowadzać do szału, to tym bardziej warto odbyć naradę rodzinną. Trzeba wyjaśnić, że nie możecie się skupić, musicie unikać „dystraktorów” (czynników zakłócających. Możecie się umówić, że jeśli na drzwiach wisi tabliczka „Nauka”, lub inna, to jest to sygnał, żeby nikt nie przeszkadzał. A herbatę chętnie wypijecie
z babcią (ale na pewno to trzeba zrobić) o ustalonej przez Was razem godzinie. Negocjujmy!
4.    Największym problemem oczywiście jest zmotywowanie się do uczenia, do zabrania się do tego, zwłaszcza, kiedy nic nie motywuje, a wszystko rozprasza. Tu niezwykle istotne jest zachowanie rutyny dnia (o czym więcej we wzmiankowanym już materiale). Kolejna rzecz, która może być pomocna, to robienie planów. Plany lepiej jest sobie układać nie wskazując ram czasowych, a stawiając sobie konkretne cele. Zamiast zaplanować uczenie się przez 2 godziny, lepiej ustalić sobie, że opanuje się np. 2 lekcje z biologii. Dobre, przemyślane plany są o tyle istotne, że trudniej jest nam się aktualnie do czegoś zabrać, łatwiej sobie powiedzieć, gdy siedzimy w domu „Mam czas”.. Poza tym, kiedy coś jest trudne, mamy dużo do nauki, to tym bardziej mamy skłonność do odwlekania, szukania czynności zastępczych i ostatecznie rezygnowania z wykonania zadania. Plan może nas przed tym uchronić. Robiąc plan pamiętajmy o tym, żeby zostawiać sobie margines czasowy, nie planujmy za dużo. Badania wskazują, że wszyscy mamy skłonność do „niedoszacowywania” czasu. Jeśli zaplanujemy za dużo i nie wykonamy tego, co zaplanowaliśmy, to będziemy sobą rozczarowani, zniechęceni. Można by rzec: „Mierz siły na zamiary.”
5.    Za wykonanie punktu z planu oczywiście nagradzamy siebie. Samo odhaczenie punktu jest nagradzające („Następne zrobione, dokonałem tego”). Możemy się nagrodzić jakąś ulubioną czynnością, np. zagramy w coś. Tu widać dlaczego warto sobie określać te zadania do wykonania, a nie czas jaki na to poświęcimy. Jeśli zaplanujemy sobie 2 godziny nauki, a potem nagrodę, to niezależnie od tego, co po tym czasie umiemy, co robiliśmy w tym czasie, damy sobie nagrodę. Ale czy coś będziemy umieć?
6.    Trzeba odstawić wszystko, co rozprasza, komunikatory, telefony, włączony czat
w tle, to wszystko odwraca uwagę i utrudnia uczenie się.
7.    A co sprzyja koncentracji uwagi? Tu istotna jest wiedza o sobie samym,
o własnych preferencjach w zakresie uczenia się. Może być istotna pora dnia,
w której się uczymy. Niektórzy lepiej uczą się rano (tzw. skowronki), niektórzy wieczorem (tzw. sowy). Na pewno nie jest to noc, choć mogłoby się wydawać, że wtedy jest cicho, bez rozpraszaczy. Sen jest niezbędny do tego, żeby prawidłowo funkcjonować i się uczyć, trzeba więc zadbać o wyspanie się.
8.    Ważne jest odpowiednie zmotywowanie się do pracy. Tu pomocne jest zgodne
z planem wstawanie, można zacząć dzień od porcji ćwiczeń fizycznych (niestety teraz już nie pobiegamy, bo nie wolno – przyp. opracowującej), co samo w sobie powinno być mocno satysfakcjonujące. Niewprawionym może wystarczy satysfakcja z samego faktu wstania o zaplanowanej godzinie. Profesor wspomina nawet o aplikacji, która pozwala odhaczać nam kolejne punkty z planu, tworząc coś w rodzaju łańcuszka. Okazało się bowiem, że ludzie niechętnie zrywają po 2, 3 dniach taki łańcuszek i to może motywować. (uwaga opracowującej: mój syn, pracujący zdalnie od dłuższego czasu ma swoją energetyzującą, motywującą go muzykę, ale nie musi to być skuteczne dla każdego).
9.    Osobny problem mają maturzyści, którzy nie wiedzą, czy będzie matura, czy nie. Mogą sobie mówić „Po co się uczyć, potem zapomnę”. Tu profesor zwraca uwagę na to, że może to jest dobry moment, żeby przestać się skupiać na wyniku (czyli ocena na świadectwie, zaliczenie matury, choć jest to bardzo ważne), ale zastanowić się i zobaczyć sens uczenia się. „Po  co się uczę?” Ale nie w znaczeniu, że nie jest to potrzebne, a co dzięki temu się zyska. „Chcę iść na studia, wiedza z tego na pewno mi się potem przyda, przybliża mnie to do tego celu”. Warto zainteresować się, zwrócić uwagę na to, jak ta wiedza może się w życiu przydać, jak można ją wykorzystać (Ale czy w tych nietypowych okolicznościach stać młodego człowieka na zainteresowanie własnym rozwojem? Proszę się przekonać samemu – przyp. opracowującej).
10. Jak motywować młodsze dzieci? Tu jasne jest, że im młodsze dziecko, tym większy wysiłek leży po stronie opiekuna. Warto wykorzystywać zainteresowania dzieci, one są ciekawe świata. Warto pokazywać im pewne zagadnienia odnosząc się do otaczającej rzeczywistości. Warto też stosować krótkie i często zmieniające się aktywności, żeby dziecko się nie znudziło. Na pewno nie trzeba oczekiwać
w tych warunkach idealnego wykonania. Idealnie zrobi może rodzic, ale dziecko niczego się nie nauczy.
11. Jeśli materiału jest za dużo? Na początek sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest. Czy zrobiłem sobie plan, czy go realizowałem, czy tylko siedziałem w przekonaniu, że cały czas się uczyłem i się nie udało. Jeśli  jednak po przeanalizowaniu wydaje się, że zrobiło się, co powinno i nadal nie zostało wszystko zrobione, to warto przedyskutować to z kim obiektywnym, z rodziną, czy tez to tak widzą. Jeśli nadal wychodzi, że jest tego za dużo, można dać sygnał nauczycielowi. Trzeba poinformować o tym co się wykonało, a dalej nie osiągnęło się zamierzonego efektu. Może trzeba coś zmienić. Warto pamiętać, że nauczyciele zostali zmuszeni do wprowadzenia systemu zdalnego w tydzień. Nikt nie był do tego przygotowany. Trzeba wyrozumiałości po obu stronach.
           
            Do roboty więc. Zachęcam do zapoznania się z Materiałem „Jak motywować się do pracy zdalnej?”, do zapoznania się z webinarem dla młodzieży  „Trening umysłu – naucz się lepiej uczyć” https://www.youtube.com/watch?v=4Fxse6vx2sY&feature=youtu.be
Można też skorzystać z Publikacji Poradni/Edukacja/Mnemotechnika we współczesnej edukacji.

Opracowała Beata Dyjas, psycholog

Błędy poznawcze, teorie spiskowe, manipulatorzy, w obliczu epidemii koronawirusa.


Materiał został opracowany na podstawie webinaru z dnia 25.03.2020r. z udziałem profesora Dariusza Dolińskiego, w prowadzeniu Zofii Szymel, a zorganizowanego przez SWPS.

Webinar jest do zobaczenia na SWPS Strefa Psyche YouTube.

            Profesor Dariusz Doliński jest psychologiem zachowań społecznych, zajmującym się mechanizmami ulegania wpływom, zachowaniami konsumenckimi i innymi zachowaniami z psychologii społecznej. Opracowanie jest luźnym zestawem tego, co zaprezentował naukowiec. Zachęca się  do obejrzenia webinara.

1.    Czy możemy być racjonalni w obliczu koronawirusa?
Zdaniem profesora my, ludzie w ogóle nie jesteśmy racjonalni. Mamy skłonność do zniekształcenia rzeczywistości, głównie po to by dobrze się czuć. Jak coś się nam nie uda, to często sobie w jakiś sposób zracjonalizujemy to niepowodzenie, żeby odzyskać dobre samopoczucie. W sytuacjach  „normalnych” wszyscy prezentujemy pewne uniwersalne nieracjonalności: np. tzw. złudzenie gracza, któremu wydaje się, że po kilku czerwonych polach w ruletce musi wypaść czarne, gdy w rzeczywistości zawsze prawdopodobieństwo jest takie samo (50%). Do innych typowych tendencji można zaliczyć występującą w społeczeństwach stałą grupę osób, które prezentują postawę nierealnego optymizmu lub nierealnego pesymizmu (w Polsce badano takie postawy po wybuchu elektrowni jądrowej w Czarnobylu).
W sytuacji pandemii, gdzie pojawia się lęk, będziemy mieć jednak ich więcej (tych złudzeń i zniekształceń w myśleniu i interpretowaniu pojawiających się w naszej przestrzeni zjawisk). Jeszcze bardziej się nasilą. Wśród nich Profesor Doliński wymienił:
a) nadmierna, przesadna diagnoza tego co widzimy: np. jeśli w naszym otoczeniu ktoś kichnie, będziemy go podejrzewać o to, że jest zarażony koronawirusem, choć prawdopodobieństwo tego, że choruje ten ktoś na tę akurat chorobę jest niewielkie.
b) efekt myślenia wstecznego: jako przykład podaje pan profesor Pearl Harbor, gdzie po tym zdarzeniu dowódcy byli oskarżani, że nie przewidzieli go wcześniej  Nie było to jednak możliwe, choćby dlatego, iż atak Japończyków przed wypowiedzeniem wojny nie zgadzał się z dotychczasową historią tego kraju (obok oczywiście innych analiz). Fakty są takie, że kiedy coś się zdarzy to potem dopiero „widzi się” ten ciąg zdarzeń, mimo że go wcześniej po prostu nie było. I wtedy łatwo powiedzieć: „Wiedziałem, że tak będzie”. Po zakończeniu pandemii koronawirusa też wiele osób będzie twierdziło, że wiedzieli, że będzie to krótko trwało/wiedzieli, że będzie to długo trwało, itp.
2.    Dlaczego nabieramy się na niesprawdzone wiadomości, fake newsy, dlaczego w nie wierzymy?
a) Zdaniem profesora łatwo wierzymy w to, w co i tak wierzymy, co stanowi nasze przekonania (np. w działania polityków, jeśli jakieś ugrupowanie w tej sytuacji coś przekaże, a jesteśmy ich zwolennikiem), to tylko się utwierdzimy w naszym przekonaniu. Związane jest to bowiem z naszą potrzeba spójności poznawczej.
b) Badania wskazują też na to, że jeśli się boimy, to łatwiej wierzymy
w niepokojące, zagrażające informacje. Znowu przykładem może być atak na Pearl Harbor. W okresie początkowym wojny pojawiało się wiele informacji, które można by określić jako:
- bardzo niepokojące, np. że łodzie podwodne niemieckie dopływają do wybrzeży Ameryki
- związane z wrogością do jakieś grupy, np. że Murzyni szykują masakrę rządu,
- dające nadzieję.
Rozkład procentowy przekazów był taki, że najwięcej było tych pierwszych (podsycających niepokój), na średnim poziomie tych drugich (związanych z wrogością), a najmniej (ok.2%) tych ostatnich. Pod koniec wojny rozkład się zmienił i najwięcej było tych dających nadzieję. Pogłoski dotyczące wrogości wobec pewnych grup pozostały na stałym poziomie.
Niestety, podobne zjawiska, pewną tendencyjność w myśleniu, widać już teraz, podczas pandemii koronawirusa. We Wrocławiu został pobity kucharz Azjata, pojawiły się fake newsy, które wskazują na poboczne obiekty ataku (jak pewien przekaz z zapytaniem piłkarzy o opracowanie szczepionki, choć piłkarze nie odpowiadają ani za koronawirusa, ani za to ile zarabiają). Podejrzliwie patrzymy na kogoś, kto przyjechał z zagranicy.
3.    Jak się nie dać nabierać na różne przekazywane informacje, jak im nie ulec?
Nie ma innego sposobu poza sprawdzaniem źródła informacji. To źródło powinno być wiarygodne, warto też sprawdzić, czy link jest o charakterze naukowym. Sąsiadkę zawsze trzeba spytać, skąd o tym wie. Poza tym nie należy wierzyć takiemu źródłu, które raz podaje jedną informację, a za chwilę inną na ten sam temat. Któraś z tych informacji jest nieprawdziwa, a najpewniej obie.
4.    Pojawiło się szereg teorii spiskowych na temat koronawirusa, np. że to rządy zrobiły, by coś na tym zyskać, że wcale koronawirusa nie ma, itp. Skąd te teorie się biorą?
Zdaniem profesora zawsze znajdą się ludzie, którzy chcą zaistnieć w przestrzeni publicznej, dowartościować się i będą takie informacje rozsiewać. Czasem są to emanacje własnych poglądów, np. że Żydzi już mają szczepionkę, tylko czekają na wysoką cenę, albo że firmy farmaceutyczne do tego wszystkiego doprowadziły, albo że zmutowała szczepionka na zwykłą grypę (która mogą propagować zwolennicy ruchu antyszczepionkowego).
5.    Kto jest najbardziej podatny na teorie spiskowe?
Wg psychologii społecznej najbardziej ulegają teoriom spiskowym osoby o niskiej samoocenie, które skłonne są  budować tę samoocenę na bazie identyfikacji
z jakąś grupa społeczną. Często, jeśli grupa z która się ktoś identyfikuje, jest wg niego zagrożona, ma się źle, to ktoś temu musi być winny. A poglądy grupowe zwykle podsuwają odpowiedź, kto jest winny. I wszystko w poglądach pasuje, mamy równowagę poznawczą. Z tego też wynika kolejna sprawa, a mianowicie taka, że na pewno znajdą się tacy, którzy będą szukać winnych sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Już teraz pojawiają się tezy, że wszystkiemu są winni Chińczycy. Może też pojawić się wrogość wobec osób zarażonych, pretensje, że nie uważali, chodzili nie wiadomo, gdzie i zarażali.
Pan profesor nie pozostawia złudzeń, co do tego, czy uda nam się racjonalnie wyjaśnić wszystko na temat koronawirusa wszystkim. Nie jest to jego zdaniem możliwe, ponieważ skrajni wyznawcy pewnych poglądów i tak przy nich pozostaną. Jeśli ktoś w coś wierzy, to wierzy. Z takimi przekonaniami wiążą się silne emocje, które nie są do ruszenia. Osoba taka będzie szukała potwierdzania własnych poglądów. W zalewie informacji znajdzie takie, które jej teorie potwierdzą.
6.    Czy to prawda, że jesteśmy, my Polacy, bardziej skłonni do skrajnych zachowań (panika-totalna versus ignorancja niebezpieczeństwa)? Jak zareagują Polacy, w sytuacji, gdy wprowadzono nowe, bardziej restrykcyjne,  zalecania rządu o zakazie przemieszczania się i inne?
Profesor Doliński uważa, że zachowania i postawy Polaków będą się rozkładać tak jak wszędzie, zgodnie z krzywą rozkładu normalnego. Będą skrajnie spanikowani
w jednym krańcu rozkładu, zupełnie ignorujący niebezpieczeństwo – na drugim.
W środku, w przeważającej większości będą ludzie, którzy po prostu są ostrożni. Czego możemy się w społeczeństwie spodziewać po nowych zaleceniach rządu?
Mogą pojawić się objawy paniki. Warto pamiętać, że lęk bardzo szybko się rozprzestrzenia. Kiedy siedzimy w poczekalni u dentysty i ludzie pokazują, że się boją, to nam też ten niepokój się udziela. Jeśli widzimy zachowania paniczne, to też nam się może udzielić. Im więcej jest takich zachowań, im więcej osób takie zachowania prezentuje, to łatwiej możemy im ulec, np. tak jak było z kupowaniem ryżu („Wszyscy kupują, to ja też kupię”, przyczyniając się tym samym do samospełniającej się przepowiedni – nie ma ryżu).
Reszta treści do zobaczenia na webinarze, do czego zachęcam.

Opracowała, Beata Dyjas, psycholog 

Jak radzić sobie z lękiem przed koronawirusem? Streszczenie webinarium zrealizowane przez Uniwersytet WSPS z udziałem dr Ewy Pragłowskiej, prowadzone przez Joannę Gutral

     Strefa Psyche Uniwersytetu SWPS w dniu 19.03.2020r zorganizowała webinarium pt. Jak radzić sobie z lękiem przed koronawirusem? Całość powinna być dostępna na YouTube. Poniżej zamieszczamy krótkie streszczenie. Za błędy ponosi w całości winę osoba opracowująca materiał.
     Dr Ewa Pragłowska jest przedstawicielką nurtu behawioralno-poznawczego w psychoterapii. W tym też nurcie wskazywane są przez nią sposoby poradzenia sobie z  lękiem w sytuacji pandemii koronawirusa. U podstaw terapii poznawczo–behawioralnej leży założenie, że poprzez zmianę sposobu myślenia można uzyskać zmianę nastroju i zachowania. Najprościej sprawę ujmując, można rzec, że nasze myśli w sposób bezpośredni wpływają na nasze emocje. Optymistyczne jest to, że zgodnie z tym nurtem, każdy może się nauczyć myśleć o sobie, świecie, innych ludziach w sposób bardziej sprzyjający jego dobremu codziennemu funkcjonowaniu. Stąd poznawcze (intelektualne) opracowanie, jakie sugerowane jest przez występującą w webinarium terapeutkę. Główne tezy przez nią prezentowane, to:
1.    Przyzwolenie na lęk przed koronawirusem – lęk przed śmiercią jest najsilniejszym
i oczywistym rodzajem lęku i jako taki jest jak najbardziej zrozumiały. Jak każda emocja jest dla nas informacją i niesie też ze sobą pozytywne konsekwencje. Otóż lęk powoduje, że stosujemy się do zaleceń odpowiedzialnych służb. Lęk zatrzymuje nas w domu, w oczywisty sposób realizując zalecenie o kwarantannie. W innym miejscu pani doktor przytacza dane na temat radzenia sobie z zagrożeniem życia przez strażaków. Ich sposób to restrykcyjne trzymanie się procedur. Wiedza o tym, jak postępować w ekstremalnych warunkach pozwala opanować im lęk i działać mimo napięć. W przypadku koronawirusa zalecenia (procedura) postępowania jest prosta. Nie wychodź z domu. Myj ręce. Jak wychodzisz, zmieniaj ubrania, myj ręce, Poza domem unikaj skupisk ludzi, nie zbliżaj się do innych, etc. To lęk powoduje, że stosujemy się do tych zaleceń. Wiedza o procedurach pomaga racjonalnie opanować lęk o swoje życie.
2.    Jakie emocje nam towarzyszą? Obok lęku o życie współistnieją też inne emocje (ujawniane przez uczestników webinarium w bieżących wpisach). To złość, smutek, poczucie straty (ograniczenia), lek przed chaosem, jaki może zapanować w świecie, lęk przed zmianą tego, co było. W odniesieniu do tego ostatniego pomocą może być racjonalizowanie, wyciąganie wniosków z tego, co już ludzkość przeszła – wojny, rewolucje, kataklizmy, epidemie. Ludzkość ma naturalną skłonność do osiągania homeostazy, równowagi
i zawsze tak w historii było. W odniesieniu do pozostałych wymienionych emocji możemy sobie radzić zadając sobie pytanie (lub bliskiej osobie): Co mnie przeraża? Co mogę zrobić, by ten lęk zmniejszyć? I tu znowu wracamy do procedur: Nie wychodzę. Myję ręce...
3.    Co więc robić z lękiem przed koronawirusem? Odpowiedź: stosować się do zaleceń (procedur). Poza tym pracować nad własnymi myślami. Techniki, które mogą być pomocne, to:
  1. sprawdź, czy stosujesz się do poleceń,
  1. alokacja myśli – porozmawiaj z bliskimi,
  1. poszukaj i zastosuj techniki na obniżenie napięcia (np. na YouTube – metody relaksacji, trening uważności, trening wrażliwości, itp., wykorzystaj ten czas, by się czegoś nauczyć, dowiedzieć, zrobić to, na co nigdy nie miałeś czasu, napisz książkę – patrz autorka niniejszego),
  1. technika wyznaczania sobie czasu na zamartwianie: np. rano spisujemy wszystkie niepokoje i ustalamy ze sobą, że godz. 15:00 przez 30 minut będziemy się zamartwiać za wszystkie czasy,
  1. wyłapujemy uporczywą myśl (tzw. monomyśl) i próbujemy znaleźć myśl zrównoważoną dzięki stawianiu sobie pytania: jakie są dowody na potwierdzenie tej myśli, a jakie są dowody przeciw, np. jakie są dowody na to, że zachoruję siedząc w domu, a jakie są dowody na to, że nie zachoruję. Można spytać inne osoby, jakie oni mają przekonania na ten temat.
4.    Planowanie aktywności w czasie pobytu w domu daje niezbędny schemat w naszym życiu. Nadmiar nieustrukturalizowanego czasu jest szkodliwy. Wyjęcie z rutyny stwarza duże trudności. Dlatego stały rytm dnia pomaga. Nie powinna ona znacząco odbiegać od tego, co normalnie robimy. Chodzenie w piżamie cały dzień nie pomaga!   
5.  Sposobem na regulację własnych stanów emocjonalnych, obniżenie lęku, może być zwrócenie uwagi na innych. Stąd obserwujemy wiele inicjatyw, jakie ludzie podejmują (zbiórki dla szpitali, itp.). Nie chodzi o to, że ludzie je podejmujący nie maja szlachetnych pobudek. Przeciwnie. Są godni podziwu. Ale też niewątpliwie zwracając się ku innym, podejmując działania, wpływają na własne emocje, obniżając ich negatywne natężenie.
6.    A więc co robić? Nie ma oczywiści instrukcji postępowania, choć niewątpliwie w tej sytuacji chcielibyśmy ją od kogoś dostać. Psycholodzy nie lubią dawać rad. Stąd jedynie sugestia: trzeba dać sobie przyzwolenie na lęki, nie zaprzeczać im, doceniać wszystkie emocje. Terapeuci behawioralno-poznawczy mówią, że emocje nas nie zabiją. Gorsza sytuacja jest wtedy, gdy podejmujemy działania, które je maja zagłuszyć, zaprzeczać. Dziej się tak, gdy sięgamy po regulacje emocjami przez używki, czy działania destrukcyjne. Lepiej jest nazwać lęki, nie walczyć z nimi. Zauważone, nazwane tracą na mocy. Bywa, że nasze emocje osiągają duże natężenie, kiedy następuje ciągły stan wzbudzenia układu autonomicznego i przestajemy emocje różnicować. Trzeba je więc przeanalizować. Spytać siebie: Co czuję? Potem sprawdzić jak reaguje moje ciało (np. boli mnie brzuch) i jakie towarzyszą temu myśli (np. przeraża mnie, że moje dziecko zachoruje?). I jak mantra, pytamy siebie: Czy robię wszystko, co powinienem?
           
     W czasie trwania webinarium dr Ewa Pragłowska odniosła się jeszcze do innych kwestii, takich, które nie wiążą się bezpośrednio z pytaniem postawionym w tytule. Były to sprawy związane z epidemią, trudne i ważne. Dotyczyły np. rozmawiania z dzieckiem o koronawirusie, problemu osób, które nie mogą się izolować (np. lekarzy) i ich bliskich. Mówiła o osobach starszych, jak się do nich odnosić, o problemie stresu pourazowego, który z dużym prawdopodobieństwem będą przeżywać osoby, które teraz są na tzw. „pierwszej linii frontu” (znów: pracownicy służby zdrowia). Odnosiła się do osób, które są daleko od swoich bliskich i zagrożonych poważnymi konsekwencjami, jak utrata pracy. Osobną kategorię stanowią też osoby wcześniej borykające się z problemami lękowymi, uczestniczące w terapiach różnego typu. Tu optymizmem napawa fakt, że terapia w wielu przypadkach jest kontynuowana zdalnie, a dane wskazują na podobną skuteczność oddziaływań w bezpośrednim kontakcie. O wszystkich powyższych sprawach Pani doktor mówi z dużym ciepłem i empatią.
Serdecznie zachęcam do poszukania materiałów z webinarium.

Opracowała: Beata Dyjas, psycholog

Źródło obrazu: Obraz <a href="https://pixabay.com/pl/users/congerdesign-509903/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=4937226"> congerdesign</a> z <a href="https://pixabay.com/pl/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=4937226"> Pixabay</a>