Materiał z webinaru
zorganizowanego przez SWPS.
Rozmowa Joanny Gutral z
profesorem Jarosławem Michałowskim, psychologiem i psychoterapeutą.
O prokrastynacji usłyszałam od zgłaszającego się do mnie ucznia, który
stwierdził, że to ma. Pomyślałam, że to strasznie skomplikowana nazwa na
określenie czegoś, co nazywa się odkładaniem na potem, trudnościami do zabrania
się do czegoś. W webinarze podano definicję zjawiska: prokrastynacja jest
wtedy, gdy zależnie od naszej woli odkładamy na później jakieś czynności, mimo
iż mamy świadomość, że skutki odkładania będą dla nas niekorzystne. W tym
przypadku negatywne konsekwencje zawsze przeważają nad chwilowymi korzyściami.
A jednak decydujemy się na odwlekanie. Aktualnie, kiedy pracujemy głównie w
domu, kiedy nie mamy nad sobą różnych symbolicznych batów, może nam być jeszcze
trudniej radzić sobie z tą przypadłością.
Niedobre są wiadomości dla młodych
ludzi. Prokrestynuują zwłaszcza oni, uczniowie, studenci. Tłumaczy się to
głównie mało określonymi celami (nauczenie się czegoś), jakie przed nimi stoją.
Ale jest też nadzieja przed nimi. Z biegiem czasu ludzie uczą się różnych
strategii radzenia sobie z problemem. Poza tym starsi mają więcej doświadczeń,
które zwiększają ich poczucie efektywności, lub prościej - wiary w to, że mogą.
Świadomość własnej nieskuteczności jest tym, co przyczynia się, bowiem do
powstawania prokrastynacji. Łączy się to bezpośrednio z niską samooceną, a co
za tym idzie, obawą przed porażką. Czasami pojawia się też lęk przed wzięciem
na siebie odpowiedzialności, a nawet lęk przed sukcesem. W tle może też
majaczyć niska motywacja, w tym niska motywacja do osiągnięć, czasem zbyt
wysoka motywacja, która zniechęca do działania w obawie przed tym, że nie zrobi
się czegoś doskonale.
To były psychologiczne wyjaśnienia
prokrastynacji. Za tym wszystkim kryje się jednak neurologiczne tło. Badania
wskazują na to, że częściej z nią mają problemy osoby z nadpobudliwością
psychoruchową, w tym z zaburzeniami koncentracji uwagi. Ze schorzeniem tym
wiąże się skłonność do dekoncentracji uwagi, kiedy byle bodziec może ją
odwrócić od celu. Dodatkowym czynnikiem jest impulsywność oraz niemożność
odłożenia gratyfikacji. Mówiąc po ludzku. Osoba ze skłonnością neurologiczną (zależną
od typu układu nerwowego) będzie bardziej skłonna do tego, żeby jej uwaga
odrywana była od tego, co ma wykonać mało istotnymi bodźcami (telefon, hałas za
oknem). Impulsywnie (natychmiastowo) odrywa się, więc od ważnej czynności i
zajmuje się czymś innym, co teraz, już, da jej, choć chwilowe zadowolenie.
Potrzeba zdobycia natychmiastowo nagrody (gratyfikacji) nie hamuje tej osoby,
nie pozwala jej na odłożenie w czasie zdobycia innej, ważniejszej nagrody. Taki
ktoś będzie, co chwila wychodzić, żeby zrobić sobie coś do picia, potem wpadnie
mu do głowy, że odpisze na e-meile, a potem...I czas przecieka przez palce.
Na ten fizjologiczny mechanizm
nakładają się doświadczenia z wcześniejszych lat. Informacje od ważnych
dorosłych w naszym otoczeniu pokazują często, że się jest leniem, nic nie zdąża
się na czas zrobić. Młodzieńczy bunt przed tym, co każą zrobić dorośli
dodatkowo utrwalić może ten schemat postępowania, czyli nawyk. Z biegiem czasu
nie potrzebujemy już dorosłego, by nam to powtarzał, mamy już tego dorosłego w
swojej głowie. Psychologowie nazywają ten głos „krytycznym rodzicem”. Głos ten
może nam przepowiedzieć porażkę, a potem jeszcze nas skrytykować i powiedzieć:
„A nie mówiłem? Z Tobą to tak zawsze”.
Co można na prokrestynację poradzić?
Zmiana jest możliwa zawsze. Podstawą jest jednak motywacja własna danej osoby
do zmiany. Otoczenie może jedynie marudzeniem, wskazywaniem problemu,
zniechęcić kogoś do działania, bo wpisuje się bezpośrednio
w tryb krytycznego rodzica, który już i tak brzęczy takiemu prokrestynującemu w głowie.
w tryb krytycznego rodzica, który już i tak brzęczy takiemu prokrestynującemu w głowie.
Ale co ma zrobić np. taki
przygotowujący się do matury w cieniu koronawirusa, ucząc się zdalnie, uczeń?
Jeśli już chce się zmienić, trzeba żeby wzbudził w sobie jeszcze większą
potrzebę zmiany i uświadomił sobie, co osiągnie, jeśli uda mu się nad
prokrestynacja zapanować. Trzeba zobaczyć, po co się coś robi, po co chcę się w
tym przypadku nauczyć do egzaminu z polskiego, co przez to osiągnę. Innymi
słowy, trzeba skupić się na pozytywnej wizji, a nie na negatywnym obrazie
siebie samego męczącego się nad książkami, albo, co gorsza - na wizji kogoś,
kto znowu cały dzień zmarnował na zabieraniu się do nauki. Trzeba określić też
własne priorytety, co teraz jest najważniejsze. W myśleniu trzeba zmienić bat
na marchewkę, zamiast skupiać się na karze, to skupić się trzeba na tym, co
jest do osiągnięcia. Jeśli już się wie, że chce się człowiek zmienić, warto
także dać sobie pewne przyzwolenie na to, że nie musi się udać za pierwszym
podejściem. Zmienianie nawyków nie jest proste, wymaga to czasu i wytrwałości
(przy okazji - to dobre ćwiczenie dla tych, co mają kłopot z odroczeniem
nagradzania się). Potem to już trzeba
sobie zaplanować działanie, przy czym każdy jest inny i musi znaleźć własną
drogę. Można jednak skorzystać z opracowanych już przez innych technik:
1.
Zanim
się zabierze ktoś do zmiany musi sobie uświadomić, co robi, żeby nic nie
robić. Warto siebie poobserwować, czym się człowiek zajmuje zamiast
wykonywać swoje zadania. Potem trzeba stworzyć sobie warunki, które ograniczą
te rozpraszające czynności. Jeśli np. odpowiada się na e-mail, czyta się wpisy na
czacie, to trzeba wyłączyć monitor, telefon, etc.
2.
Złota
reguła – zaczynać
wcześnie, zostawiać sobie duży margines czasowy. Wraz z upływającym czasem
rośnie presja wykonania zadania, głos w głowie będzie coraz głośniej krzyczał,
że nie zdążysz. Dlatego lepiej jest zaczynać zadanie
z dużym wyprzedzeniem, rano, żeby mieć dla tego zadania dużo czasu, a dzięki temu dużo swobody.
z dużym wyprzedzeniem, rano, żeby mieć dla tego zadania dużo czasu, a dzięki temu dużo swobody.
3.
Podzielenie
zadania na mniejsze – na
zasadzie mojego ulubionego powiedzenia: Jak zjeść słonia? Po kawałku! Jeśli
zadanie jest ogromne, może nas przytłaczać, zniechęcać, przerażać. Podzielone
na mniejsze części jest do wykonania.
4.
Zaplanować
przerwy z
przewidywanymi przyjemnymi czynnościami (nagrodami), co niesłychanie motywuje i
nagradza. Nagradzaniem jest też pochwalenie siebie za wykonanie następnego
etapu zadania.
5.
Zachować
trzeba umiar pomiędzy obowiązkami a przyjemnościami (to też między
innymi są te nasze nagrody).
Osoba ze skłonnością do
prokrastynacji prawdopodobnie będzie miała skłonność do tego całe życie. Jednak,
kiedy uda się jej wypracować skuteczne mechanizmy radzenia sobie z nią, czyli
kiedy uzyska poczucie efektywności, to będzie jej to służyć także przez całe
życie. Czego wszystkim czytającym życzę.
Opracowała
Beata Dyjas, psycholog
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz