środa, 29 kwietnia 2020
wtorek, 28 kwietnia 2020
Dyżury szkolnych specjalistów
Drodzy
Rodzice!
Niestety brak możliwości powrotu do
szkoły przedłuża się, dlatego też, jako szkolni specjaliści, proponujemy
dodatkową formę kontaktu poprzez dyżury w programie MicrosoftTeams. Możemy
odbywać rozmowy lub porozumieć się za pomocą czatu z konta ucznia.
Oczywiście dziennik elektroniczny jest podstawową formą wymiany informacji, czasem
jednak potrzebujemy rozmowy, aby dopytać o pewne kwestie czy po prostu usłyszeć
się wzajemnie.
Poniżej
podajemy godziny dyżurów w MicrosoftTeams:
Psycholog
szkolny – Beata Dyjas dyżur
w środy 17.00-18.00
Psycholog
szkolny – Katarzyna Prajsnar dyżur w
czwartki 10.00-11.00
Pedagog
szkolny – Beata Pawlak dyżur
we wtorki 10.00-11.00
oraz w
czwartki 16.00-17.00
Jeśli
będziecie Państwo chcieli ustalić inny termin, to prosimy o kontakt poprzez
dziennik elektroniczny – indywidualnie
dopasujemy datę i godzinę.
piątek, 24 kwietnia 2020
Jak radzić sobie z trudnymi emocjami – przewodnik dla młodzieży. Webinar z udziałem J.Gruhn-Davantier i J. Gutral, zorganizowany przez Strefę Psyche SWPS
Co
to są trudne emocje? Najprościej można odpowiedzieć, że to takie emocje, które
sprawiają dyskomfort, są nieprzyjemne, takie, które pojawiają się w
nieprzyjemnych sytuacjach i dają również nieprzyjemne konsekwencje. Niestety w
szkołach nie ma lekcji na ten temat. A skutki nierozpoznanych emocji,
nierozwiązanych z ich powodów problemów, są długofalowe. Dorosłym zdarza się,
że nie potrafią w dalszym ciągu ich regulować, lub kontrolować. Nie mają często
wiedzy na temat tego, co znaczą.
W konsekwencji niewyrażania emocji pojawiają się objawy somatyczne – bóle głowy, żołądka, itp. Mogą się pojawić zaburzenia psychiczne, takie jak depresja. Często ukrywa się swoje uczucia, zamiast szukać pomocy, czy sposobów radzenia sobie. Związane jest to z naszym sposobem wychowywania dzieci. „Chłopaki nie płaczą”. Lepiej jest być uśmiechniętym i cały czas zadowolonym, albo na luzie. To jest taki szablon zachowania, którego (tak się nam wydaje) inni od nas oczekują i próbujemy się do niego dopasować. Stąd udajemy, aż sami już nie wiemy, co czujemy.
W konsekwencji niewyrażania emocji pojawiają się objawy somatyczne – bóle głowy, żołądka, itp. Mogą się pojawić zaburzenia psychiczne, takie jak depresja. Często ukrywa się swoje uczucia, zamiast szukać pomocy, czy sposobów radzenia sobie. Związane jest to z naszym sposobem wychowywania dzieci. „Chłopaki nie płaczą”. Lepiej jest być uśmiechniętym i cały czas zadowolonym, albo na luzie. To jest taki szablon zachowania, którego (tak się nam wydaje) inni od nas oczekują i próbujemy się do niego dopasować. Stąd udajemy, aż sami już nie wiemy, co czujemy.
Emocje obrazuje nasze ciało, czyli reakcja
fizjologiczna. Do tego pojawia się oczywiście komponent myślowy, komunikaty,
które do siebie przesyłamy. Warto mieć świadomość, że emocje są drogowskazem,
pokazują nam, czego potrzebujemy. Każda emocja niesie ze sobą informacje
o innych naszych potrzebach. I pozwala nam dowiedzieć się, co powinniśmy robić.
Każda emocja odkłada się w innej części ciała (choć oczywiście każdy może to
odczuwać indywidualnie) i mówi o czymś innym.
Przykładowo:
*zaciskanie
szczęk, zwijanie dłoni w pięść – wskazuje na złość, zwykle świadczy
o tym, że ktoś przekroczył nasze granice fizyczne lub psychiczne, nie mamy zaspokojonych któryś potrzeb; trzeba te granice przywrócić;
o tym, że ktoś przekroczył nasze granice fizyczne lub psychiczne, nie mamy zaspokojonych któryś potrzeb; trzeba te granice przywrócić;
*ściśnięty
żołądek, pocenie się rąk, problemy z oddechem – to strach, lęk, zwykle jesteśmy
z jakiegoś powodu zagrożeni, reakcją może być ucieczka lub walka;
*ciężar
w klatce piersiowej, „ból” w sercu –
wskazuje na smutek, przeżywanie straty czegoś, kogoś; potrzebujemy wtedy
wsparcia.
Umiejętne korzystanie z emocji jest
wskazówką co robić. Jak się tego nauczyć?
1.
Ważne
jest obserwowanie samego siebie, skupienie się na sygnałach płynących
z ciała (które partie ciała się napinają, co się dzieje z tętnem, czy się pocimy). Do tego trzeba spróbować rozpoznać myśli, jakie temu towarzyszą.
z ciała (które partie ciała się napinają, co się dzieje z tętnem, czy się pocimy). Do tego trzeba spróbować rozpoznać myśli, jakie temu towarzyszą.
2. Trzeba
też dać sobie czas na analizę, po to by rozpoznać emocje, spróbować je
nazwać. Nie ma pośpiechu.
3.
Warto
się odprężyć, np. spróbować pooddychać rytmicznie i głęboko i zapytać siebie, co
chcę z tymi emocjami zrobić. Tu ważne jest znowu, by sobie dać czas. Nie
działać impulsywnie.
4.
Kolejny
krok to spojrzeć trochę z boku, spytać się siebie, co można zrobić, co
ktoś mógłby zrobić w takiej sytuacji, co będzie korzystne, a konsekwencje nie
będą zbyt dotkliwe (np. ktoś mnie złości, to mu jednak nie przyłożę, bo potem
dla mnie to się źle skończy). Tu ważne jest, żeby w sytuacji, gdy emocje są jak
„stado galopujących koni” nie ulegać impulsowi, dać sobie chwilę na refleksję.
Jest to oczywiście dla nastolatków szczególnie trudne, bo w ich naturze jest
impulsywność, można jednak spróbować, dać sobie po prostu więcej czasu, dać
sobie pozwolenie na niezdecydowanie, na podjęcie później decyzji, co robić).
5. Istotne
jest, jak się traktuje siebie w tych sytuacjach. Często kiedy jest się
wystraszonym, to sobie człowiek jeszcze sam dokopuje, mówiąc do siebie różne
inwektywy. A trzeba siebie potraktować, jak dobrego przyjaciela, pocieszyć
wyjaśnić, dać sobie wsparcie.
6.
Kolejna
ważna rzecz w radzeniu sobie z emocjami to umiejętność dzielenia się
tymi przeżyciami. O tym, jak to robić będzie za chwilę.
7.
A
co jeśli emocje się skumulują, czujemy szereg różnych emocji, ktoś nas
wkurzył, boimy się konsekwencji czego, wchodzimy do domu i na niewinne pytanie,
jak było, wybuchamy, przy okazji kogoś obrażając;
a)
starać się trzeba nie kumulować tych emocji, nie doprowadzać do takiej
sytuacji, w której nam zalegają, tu trzeba się nauczyć reagować odpowiednio.
Oczywiście to nie jest proste, tej umiejętności uczymy się całe życie, ale
dobrze zacząć od zaraz. Jeśli np. ktoś nas wkurzy, bo zrobił coś co wyraźnie
naruszyło nasze granice, warto nauczyć się, żeby od razu postawić te granicę,
np. mówiąc „Nie życzę sobie, żebyś...” (Uwaga opracowującej materiał: to
sformułowanie jest zaczerpnięte
z treningu asertywności, w którym ćwiczy się wielokrotnie różne trudne sytuacje społeczne). Ale to wyższa szkoła jazdy.
z treningu asertywności, w którym ćwiczy się wielokrotnie różne trudne sytuacje społeczne). Ale to wyższa szkoła jazdy.
b)
jeśli nie jesteśmy w stanie natychmiastowo sobie poradzić, trzeba rozładować
napięcie poprzez rozmowę o tych emocjach z kimś innym,
c)
może się okazać, że nie uda się takiej osoby znaleźć. Bywa o to trudno, bo inni
też mają swoje ograniczenia, nie potrafią unieść ciężkich rozmów. Wszyscy chcą,
by było miło i wesoło, zamiast odwrotnie („Weź, przestań już o tym gadać”).
Oczywiście to powoduje to, że się zamykamy na innych, ale można spróbować
jeszcze się odkryć, mówiąc np. „Ej, to mi nie pomaga.” Jeśli jednak nie jesteśmy gotowi na tak otwarte
postawienie sprawy, trudno, szukamy kogoś innego, kto jednak wysłucha.
d)
teoretycznie można się zwrócić do dorosłych, powinni umieć wysłuchać. Ale
często w swoim zabieganiu nie mają na to czasu. Może się zdarzyć, że usłyszy się, że takie problemy, to nie są
problemy. „Jak pójdziesz do pracy, to dopiero się dowiesz”. Dorośli często
zapomnieli, że pokłócenie się z koleżanką to koniec świata, bo oni widzą to już
z innej perspektywy. Nie mają też często wiedzy, że pomniejszanie wagi problemu
młodemu człowiekowi nie pomaga. Nie każdy ma odpowiednie umiejętności w
analizowaniu swoich emocji, jak już była mowa, nie ma takich lekcji w szkole.
Wtedy można spróbować jednak zachęcić tego dorosłego do komunikowania
się. Do tego są potrzebne dwa elementy: mówienie wprost o swoich uczuciach
i jasne wyrażanie swoich potrzeb (tu uwaga: dlatego trzeba siebie w tej kwestii
najpierw poznać, by móc się jasno komunikować). W tzw. realu kończy się to komunikatem do dorosłego: Ty
mnie nigdy nie słuchasz! Do kolegi: Tyś jest głupi! Bo nie mamy doświadczeń ani
zasobu pojęciowego, żeby o emocjach rozmawiać. Trochę też to jest ryzykowne, bo
jak zaczęłoby się rozmawiać po psychologicznemu; np. wiesz, jestem
zaniepokojona, potrzebuję, żebyś mnie przytulił, to może brzmieć nieco dziwnie,
może zostać niewyśmiane. Pani psycholog proponuje małe eksperymenty, zacząć
rozmawiać wtedy, gdy czujemy się z kimś bezpiecznie, wysłać komunikat i
zobaczyć, jak zostanie to przyjęte.
e)
zawsze można spróbować odreagować: są różne metody – worek treningowy,
gniecenie plastikowej butelki, głębokie oddechy. Złość np. jako bardzo
energetyczne emocja, nastawia nas na działanie. Tu najlepsze są więc aktywne,
czysto fizyczne metody (biegi, ćwiczenia fizyczne, szybki spacer, taniec,
itp.).
I jeszcze kilka wskazówek, taka
pierwsza pomoc w nagłych przypadkach:
*kiedy
czuje się smutek: jak już powiedziano smutek jest informacją, że czegoś
nam brakuje, potrzebujemy wsparcia. Sposobem radzenia sobie może być szukanie
pomocy u kogoś bliskiego, wsparcie się na tej relacji z bliskim lub szukanie
pomocy specjalisty (pedagog, psycholog w szkole);
*jeśli
z kolei widzimy, że ktoś przeżywa coś trudnego, chcemy pomóc, to
pamiętajmy, że ten ktoś może nie być jeszcze na to gotowy. Nie należy zmuszać
tego kogoś do mówienia. Jeśli to dłużej trwa, to można wysłać sygnał, że się
widzi, że coś się dzieje, martwimy się, chcemy pomóc;
*jeśli
podejrzewamy, że ktoś jest w niebezpieczeństwie, mówi o myślach
samobójczych albo informuje o niebezpiecznych działaniach, to jest to jednak
moment, by zwrócić się do dorosłych (rodzic, nauczyciel, pedagog w szkole). Nie
jest to moment na zastanawianie się, że zawiedlibyśmy zaufanie, jeśli możemy
uratować komuś życie. Tu wybór powinien być oczywisty;
*jeśli
przyczyną złych emocji są rodzice to też jest to moment, by zwrócić się
do kogoś z zewnątrz, do dorosłego (nauczyciel, pedagog, psycholog). Dorośli
mają odpowiednia wiedzę na temat procedur, możliwości terapeutycznych, czy
prawnych.
I jeszcze to trochę o najczęstszej
emocji, z którą mamy problemy, czyli lęku. Zbliżają się np. egzaminy (choć nie
wiadomo jak to będzie w tym roku), chcemy uciekać (lęk wskazuje, że nam coś
zagraża), a jednak nie możemy uciec, bo konsekwencje są jeszcze bardziej
przykre. Warto uświadomić sobie, że lęk jest taką emocją, która pozwoliła
naszym przodkom przeżyć, bo pozwalała unikać niebezpieczeństw lub sobie z nim
radzić. Gdyby nasz przodek nie bał się np. tygrysa szablastozębnego, to by po
prostu został pożarty. Teraz siedzimy w domu, bo boimy się o zdrowie i życie z
powodu koronawirusa i dobrze. Oczywiście aktualnie główne zagrożenia to
zagrożenia społeczne, że nas nie zaakceptują, że wyśmieją, że się coś nie uda,
itp. Może pomóc (zdaniem pani psycholog) świadomość, że lęk trochę przesadza.
Poza tym nie trwa cały czas, przychodzi i odchodzi, płynie. Możemy go sobie
poobserwować, jak płynie, nie zaprzeczajmy mu. I pamiętać trzeba
o tym, że działamy pomimo lęku. Oczywiście stosujemy też zwyczajowe sposoby na silne emocje (wysiłek fizyczny, właściwa organizacja dnia, zdobycie kompetencji – czyli odpowiedniej wiedzy). Powodzenia.
o tym, że działamy pomimo lęku. Oczywiście stosujemy też zwyczajowe sposoby na silne emocje (wysiłek fizyczny, właściwa organizacja dnia, zdobycie kompetencji – czyli odpowiedniej wiedzy). Powodzenia.
Rozmowa trwała godzinę. Nie
da się wszystkiego powiedzieć w tym czasie. W tym materiale też nie wszystko
się udało przekazać. Dlatego zachęcam do szukania odpowiedzi na nurtujące
pytania. Można zawsze umówić się na spotkanie z niżej podpisaną.
Opracowała: Beata Dyjas,
psycholog
Źródło grafiki: Obraz <a href="https://pixabay.com/pl/users/AnnaliseArt-7089643/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=5049095"> Annalise Batista</a> z <a href="https://pixabay.com/pl/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=5049095"> Pixabay</a>
Masz tę moc! - bezpłatna książka w wersji elektronicznej dla dzieci.
Wydawnictwo Olesiejuk
całkowicie za darmo udostępniło książkę
„Masz tę moc” w wersji PDF TUTAJ
oraz w wersji animowanej i dźwiękowej TUTAJ
„Masz tę moc” w wersji PDF TUTAJ
oraz w wersji animowanej i dźwiękowej TUTAJ
Książkę stworzyło wiele wspaniałych osób z potrzeby serca i chęci pomocy, co pozwala na swobodne korzystanie z niej. Oczywiście wszystkich autorów znajdziecie Państwo w publikacji.Wydawnictwo Olesiejuk podaje, że jest ona przeznaczona dla dzieci i dla tych, którzy potrzebują wytłumaczyć najmłodszym w sposób jasny, zrozumiały i przede wszystkim spokojny, czym jest koronawirus i co robić, by się przed nim ustrzec. Prezentuje zalecenia Ministra Zdrowia i WHO w formie atrakcyjnej dla dzieci. Autorzy w prosty sposób tłumaczą jak ważna jest higiena, a zwłaszcza mycie rąk. Pobierajcie i czytajcie wspólnie ze swoimi dziećmi!
Źródło: https://www.wydawnictwoolesiejuk.pl
Bezpieczeństwo dzieci i młodzieży w internecie – materiały dla rodziców
Witamy
W dniu dzisiejszym przekazujemy Państwu link do strony Internetowej z filmikiem nt. "Bezpieczeństwa dzieci i młodzieży w Internecie". Mamy nadzieję, że materiał będzie dla Państwa pomocny. W materiale biorą udział eksperci Akademii NASK oraz zespołu Dyżurnet.pl.
Link do strony jest TUTAJ
Pozdrawiamy
piątek, 17 kwietnia 2020
Odkładanie na później - o prokrastynacji.
Materiał z webinaru
zorganizowanego przez SWPS.
Rozmowa Joanny Gutral z
profesorem Jarosławem Michałowskim, psychologiem i psychoterapeutą.
O prokrastynacji usłyszałam od zgłaszającego się do mnie ucznia, który
stwierdził, że to ma. Pomyślałam, że to strasznie skomplikowana nazwa na
określenie czegoś, co nazywa się odkładaniem na potem, trudnościami do zabrania
się do czegoś. W webinarze podano definicję zjawiska: prokrastynacja jest
wtedy, gdy zależnie od naszej woli odkładamy na później jakieś czynności, mimo
iż mamy świadomość, że skutki odkładania będą dla nas niekorzystne. W tym
przypadku negatywne konsekwencje zawsze przeważają nad chwilowymi korzyściami.
A jednak decydujemy się na odwlekanie. Aktualnie, kiedy pracujemy głównie w
domu, kiedy nie mamy nad sobą różnych symbolicznych batów, może nam być jeszcze
trudniej radzić sobie z tą przypadłością.
Niedobre są wiadomości dla młodych
ludzi. Prokrestynuują zwłaszcza oni, uczniowie, studenci. Tłumaczy się to
głównie mało określonymi celami (nauczenie się czegoś), jakie przed nimi stoją.
Ale jest też nadzieja przed nimi. Z biegiem czasu ludzie uczą się różnych
strategii radzenia sobie z problemem. Poza tym starsi mają więcej doświadczeń,
które zwiększają ich poczucie efektywności, lub prościej - wiary w to, że mogą.
Świadomość własnej nieskuteczności jest tym, co przyczynia się, bowiem do
powstawania prokrastynacji. Łączy się to bezpośrednio z niską samooceną, a co
za tym idzie, obawą przed porażką. Czasami pojawia się też lęk przed wzięciem
na siebie odpowiedzialności, a nawet lęk przed sukcesem. W tle może też
majaczyć niska motywacja, w tym niska motywacja do osiągnięć, czasem zbyt
wysoka motywacja, która zniechęca do działania w obawie przed tym, że nie zrobi
się czegoś doskonale.
To były psychologiczne wyjaśnienia
prokrastynacji. Za tym wszystkim kryje się jednak neurologiczne tło. Badania
wskazują na to, że częściej z nią mają problemy osoby z nadpobudliwością
psychoruchową, w tym z zaburzeniami koncentracji uwagi. Ze schorzeniem tym
wiąże się skłonność do dekoncentracji uwagi, kiedy byle bodziec może ją
odwrócić od celu. Dodatkowym czynnikiem jest impulsywność oraz niemożność
odłożenia gratyfikacji. Mówiąc po ludzku. Osoba ze skłonnością neurologiczną (zależną
od typu układu nerwowego) będzie bardziej skłonna do tego, żeby jej uwaga
odrywana była od tego, co ma wykonać mało istotnymi bodźcami (telefon, hałas za
oknem). Impulsywnie (natychmiastowo) odrywa się, więc od ważnej czynności i
zajmuje się czymś innym, co teraz, już, da jej, choć chwilowe zadowolenie.
Potrzeba zdobycia natychmiastowo nagrody (gratyfikacji) nie hamuje tej osoby,
nie pozwala jej na odłożenie w czasie zdobycia innej, ważniejszej nagrody. Taki
ktoś będzie, co chwila wychodzić, żeby zrobić sobie coś do picia, potem wpadnie
mu do głowy, że odpisze na e-meile, a potem...I czas przecieka przez palce.
Na ten fizjologiczny mechanizm
nakładają się doświadczenia z wcześniejszych lat. Informacje od ważnych
dorosłych w naszym otoczeniu pokazują często, że się jest leniem, nic nie zdąża
się na czas zrobić. Młodzieńczy bunt przed tym, co każą zrobić dorośli
dodatkowo utrwalić może ten schemat postępowania, czyli nawyk. Z biegiem czasu
nie potrzebujemy już dorosłego, by nam to powtarzał, mamy już tego dorosłego w
swojej głowie. Psychologowie nazywają ten głos „krytycznym rodzicem”. Głos ten
może nam przepowiedzieć porażkę, a potem jeszcze nas skrytykować i powiedzieć:
„A nie mówiłem? Z Tobą to tak zawsze”.
Co można na prokrestynację poradzić?
Zmiana jest możliwa zawsze. Podstawą jest jednak motywacja własna danej osoby
do zmiany. Otoczenie może jedynie marudzeniem, wskazywaniem problemu,
zniechęcić kogoś do działania, bo wpisuje się bezpośrednio
w tryb krytycznego rodzica, który już i tak brzęczy takiemu prokrestynującemu w głowie.
w tryb krytycznego rodzica, który już i tak brzęczy takiemu prokrestynującemu w głowie.
Ale co ma zrobić np. taki
przygotowujący się do matury w cieniu koronawirusa, ucząc się zdalnie, uczeń?
Jeśli już chce się zmienić, trzeba żeby wzbudził w sobie jeszcze większą
potrzebę zmiany i uświadomił sobie, co osiągnie, jeśli uda mu się nad
prokrestynacja zapanować. Trzeba zobaczyć, po co się coś robi, po co chcę się w
tym przypadku nauczyć do egzaminu z polskiego, co przez to osiągnę. Innymi
słowy, trzeba skupić się na pozytywnej wizji, a nie na negatywnym obrazie
siebie samego męczącego się nad książkami, albo, co gorsza - na wizji kogoś,
kto znowu cały dzień zmarnował na zabieraniu się do nauki. Trzeba określić też
własne priorytety, co teraz jest najważniejsze. W myśleniu trzeba zmienić bat
na marchewkę, zamiast skupiać się na karze, to skupić się trzeba na tym, co
jest do osiągnięcia. Jeśli już się wie, że chce się człowiek zmienić, warto
także dać sobie pewne przyzwolenie na to, że nie musi się udać za pierwszym
podejściem. Zmienianie nawyków nie jest proste, wymaga to czasu i wytrwałości
(przy okazji - to dobre ćwiczenie dla tych, co mają kłopot z odroczeniem
nagradzania się). Potem to już trzeba
sobie zaplanować działanie, przy czym każdy jest inny i musi znaleźć własną
drogę. Można jednak skorzystać z opracowanych już przez innych technik:
1.
Zanim
się zabierze ktoś do zmiany musi sobie uświadomić, co robi, żeby nic nie
robić. Warto siebie poobserwować, czym się człowiek zajmuje zamiast
wykonywać swoje zadania. Potem trzeba stworzyć sobie warunki, które ograniczą
te rozpraszające czynności. Jeśli np. odpowiada się na e-mail, czyta się wpisy na
czacie, to trzeba wyłączyć monitor, telefon, etc.
2.
Złota
reguła – zaczynać
wcześnie, zostawiać sobie duży margines czasowy. Wraz z upływającym czasem
rośnie presja wykonania zadania, głos w głowie będzie coraz głośniej krzyczał,
że nie zdążysz. Dlatego lepiej jest zaczynać zadanie
z dużym wyprzedzeniem, rano, żeby mieć dla tego zadania dużo czasu, a dzięki temu dużo swobody.
z dużym wyprzedzeniem, rano, żeby mieć dla tego zadania dużo czasu, a dzięki temu dużo swobody.
3.
Podzielenie
zadania na mniejsze – na
zasadzie mojego ulubionego powiedzenia: Jak zjeść słonia? Po kawałku! Jeśli
zadanie jest ogromne, może nas przytłaczać, zniechęcać, przerażać. Podzielone
na mniejsze części jest do wykonania.
4.
Zaplanować
przerwy z
przewidywanymi przyjemnymi czynnościami (nagrodami), co niesłychanie motywuje i
nagradza. Nagradzaniem jest też pochwalenie siebie za wykonanie następnego
etapu zadania.
5.
Zachować
trzeba umiar pomiędzy obowiązkami a przyjemnościami (to też między
innymi są te nasze nagrody).
Osoba ze skłonnością do
prokrastynacji prawdopodobnie będzie miała skłonność do tego całe życie. Jednak,
kiedy uda się jej wypracować skuteczne mechanizmy radzenia sobie z nią, czyli
kiedy uzyska poczucie efektywności, to będzie jej to służyć także przez całe
życie. Czego wszystkim czytającym życzę.
Opracowała
Beata Dyjas, psycholog
środa, 8 kwietnia 2020
Miejsca, gdzie można uzyskać wsparcie w razie problemów przemocy w rodzinie.
Zespół ds. Przeciwdziałania
Przemocy w Rodzinie w Rudzie Śląskiej 32 344 03 04 wew. 341
Ośrodek Interwencji
Kryzysowej w Rudzie Śląskiej 32 344 0326 lub 503 060 016
Ogólnopolskie
Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" 800
120 002
Telefon dla rodziców i
nauczycieli w sprawach bezpieczeństwa dziecka 800 100 100
Telefon Zaufania Dla Dzieci i
Młodzieży 116 111
Telefon Zaufania dla Osób
Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym 116 123
Telefon przeciwprzemocowy dla
kobiet Fundacji Feminoteka 888 88 33 88
Linia wsparcia gdzie dyżurują
psycholodzy Fundacji ITAKA 800 70 2222
Policyjny telefon zaufania do
przeciwdziałania przemocy w rodzinie 800 120 226
Policyjna linia specjalna
"Zatrzymać przemoc" 800 120 148
Wszystkie oddziały Fundacji
Centrum Praw Kobiet udzielają bezpłatnych porad prawnych i psychologicznych
przez telefon i Skype, można rejestrować się telefonicznie w poszczególnych
oddziałach: https://cpk.org.pl/kontakt/
Twój parasol - aplikacja dla
ofiar przemocy w rodzinie, udaje aplikację pogodową, po dwukrotnym kliknięciu w
ikonę zachmurzenia pojawia się panel pomocy (dostępne dla systemów: Android i
iOS).
Pamiętaj:
Jeśli słyszysz lub
podejrzewasz, że w Twoim sąsiedztwie ma miejsce przemoc – zadzwoń na policję:
112 lub na telefon interwencyjny Centrum Praw Kobiet 600-07-07-17.
Jeśli wiesz, że w Twojej
rodzinie lub u kogoś znajomego miała miejsce przemoc domowa – skontaktuj się z
tą osobą, upewnij się, czy jest bezpieczna.
Koronawirus, a kryzysy w rodzinie: przemoc i współuzależnienie.
Materiał z
webinaru zorganizowanego
przez SWPS Strefa Psyche
przez SWPS Strefa Psyche
w dniu
02.04.2020r.
Rozmowa Zofii
Szynal z Magdaleną Sękowską, terapeuta analizy transakcyjnej.
Webinar
jest poświęcony zasadniczo dwóm odrębnym kwestiom. Pierwsza dotyczy problemów w
związkach , które mogą się pojawić w aktualnej sytuacji, czyli konieczności
przebywania stale razem, na ograniczonej przestrzeni lub przeciwnie - nie mogą
się spotkać ze względu na ograniczenia w przemieszczaniu się. Druga kwestia, to
sytuacja osób przebywających teraz stale z osobami, które są uzależnione lub
przejawiają zachowania przemocowe. I tego dotyczyć będzie niniejszy artykuł.
Kiedy
trudno jest poradzić sobie z niepokojem, z zamknięciem na małej przestrzeni, to
w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z osobą uzależnioną jest oczywiście
zdecydowanie trudniej. Nie da się prowadzić szczerej rozmowy z osobą
uzależnioną, bo ma ona silne mechanizmy zaprzeczania. Ale zawsze warto być
szczerym wobec siebie i nie udawać, że nie ma problemu. Warto sobie uświadomić
swoje emocje: „Niepokoję się, boję, ale nie będę udawać, że tego nie czuję”. Co
robić kiedy mamy podejrzenie przemocy w jakieś rodzinie – zgłaszamy do
odpowiednich służb (adresy pod materiałem). Jeśli dotyczy to znajomych,
komunikujemy, że wiemy, że dzieje się coś niedobrego. Jeśli u sąsiadów,
słyszymy krzyki, awantury, to powinniśmy zainterweniować. Trzeba pójść i
spytać, czy potrzebujecie pomocy. Jeśli sytuacja się powtarza, to oczywiście
zgłaszamy na policji.
A wskazówki dla osoby uwięzionej
ze sprawcą? Warto uświadomić sobie, że się uwięzionym nie jest. Trzeba mieć też
świadomość swoich uczuć, nie odcinać się od nich.
I nie odcinać się swoich bliskich, oni też się boją, nie obawiać się, że nas odrzucą. Jeśli są w domu dzieci, to szukać siły dla nich. One potrzebują bezpiecznego rodzica. Powiedzieć im to. „Ja też się boję, ale będę próbować, zrobię wszystko co mogę, by było lepiej”. Dzieci patrzą na dorosłego i kiedy widzą, że ten rodzic się nie poddaje, że ma godność, to im to bardzo pomaga. Warto rozmawiać, bowiem dziecko, może o niczym nie mówić, ale to wcale nie znaczy, że to wszystko nie ma dla niego znaczenia. Ono tylko się tak broni. Dlatego trzeba mu powiedzieć, że ma prawo się bać, ma prawo nie akceptować tej sytuacji, nie chcieć.
I nie odcinać się swoich bliskich, oni też się boją, nie obawiać się, że nas odrzucą. Jeśli są w domu dzieci, to szukać siły dla nich. One potrzebują bezpiecznego rodzica. Powiedzieć im to. „Ja też się boję, ale będę próbować, zrobię wszystko co mogę, by było lepiej”. Dzieci patrzą na dorosłego i kiedy widzą, że ten rodzic się nie poddaje, że ma godność, to im to bardzo pomaga. Warto rozmawiać, bowiem dziecko, może o niczym nie mówić, ale to wcale nie znaczy, że to wszystko nie ma dla niego znaczenia. Ono tylko się tak broni. Dlatego trzeba mu powiedzieć, że ma prawo się bać, ma prawo nie akceptować tej sytuacji, nie chcieć.
Jeśli ta sytuacja dotyczy
młodszego rodzeństwa? Warto wyprzedać to zło, które się może zadziać. Rozmawiać
z nim o tym, co może być, że może się tego bać, co może się zdarzyć, przyznać
się do własnych uczuć. Starsze rodzeństwo też może zareagować (informując
służby, dzwoniąc na Niebieską Linię), pamiętając, że prośba o pomoc to przejaw
siły.
Opracowała: Beata Dyjas,
psycholog szkolny
wtorek, 7 kwietnia 2020
Koronawirus, a kryzysy w rodzinie.
Materiał z
webinaru zorganizowanego przez SWPS Strefa Psyche
w dniu
02.04.2020r.
Rozmowa Zofii
Szynal z Magdaleną Sękowską, terapeuta analizy transakcyjnej.
Webinar
jest poświęcony zasadniczo dwóm odrębnym kwestiom. Pierwsza dotyczy problemów w
związkach, które mogą się pojawić w aktualnej sytuacji, czyli konieczności
przebywania stale razem, na ograniczonej przestrzeni lub przeciwnie - nie mogą
się spotkać ze względu na ograniczenia w przemieszczaniu się. Druga kwestia, to
sytuacja osób przebywających teraz stale z osobami, które są uzależnione lub
przejawiają zachowania przemocowe. W materiale skupimy się na tej pierwszej
kwestii.
Z
doświadczeń terapeutów wynika, że coraz więcej jest telefonów dotyczących
rożnych zachowań agresywnych. Są to zaczepki, szukanie winnego, wracanie do
starych win i wynajdywanie nowych. Konieczność przebywania na ograniczonej
powierzchni w znaczący sposób zaburza potrzebę posiadania własnej przestrzeni
życiowej. To, że razem jesteśmy, nie oznacza przecież, że jesteśmy cały czas ze
sobą. Dodatkowo napięcie, jakie przeżywamy powoduje, że możemy zrobić coś,
czego absolutnie w innych okolicznościach byśmy nie robili. Zamknięci w
czterech ścianach obserwujemy siebie nawzajem i możemy zacząć sprawdzać, czy
to, co sądziliśmy o naszym związku jest prawdziwe. Skrajnie, możemy dowiedzieć
się takiej prawdy, która nie jest do zaakceptowania. Im dłużej będziemy w domu,
tym częściej będziemy polegać na naszych bazowych mechanizmach (tych
wyniesionych z domu rodzinnego, bardziej regesowych), tym więcej będzie
niepokojów.
Zaczepki mogą się pojawić z
różnych powodów. Mogą to być nieświadome sposoby na izolowanie się od napięć.
Sytuacja, w której mąż robi wyrzut żonie o źle umyty talerzyk, a ta z kolei
wchodzi do pokoju dziecka i robi awanturę o bałagan dziecku, które potem kopie
kota, to mechanizm przerzucania napięcia na kogoś innego.
Dobrze jest nie przypisywać tym
zachowaniom etykiety („On taki jest”), a raczej
zrozumieć, że to są sposoby radzenia sobie z lękiem. W sytuacji, w
jakiej jesteśmy (zagrożenie) uruchamia się mechanizm walki/ucieczki. Mózg
człowieka wie o tym, bo cały organizm się na to nastawia. Samo zamknięcie i tak
nas napina. Spinoza powiedział: „Człowiekowi, który się boi, wszystko szeleści”
Dlatego też jesteśmy bardzo teraz podatni na zranienie, ból, krzywdę. Mamy więc
mniejszy dystans do tego typu sytuacji. Można by rzec, jesteśmy bardziej
uwrażliwieni, sensytywni. Szybciej oceniamy, niż robilibyśmy to w sytuacji
bezpiecznej. Dodatkowo, wszystkie problemy, których do tej pory nie
rozwiązaliśmy, czego czasami latami nie rozwiązywaliśmy, teraz wyjdą w sposób
zwielokrotniony. Zaczynamy grać w gry rodzinne („Bo ty...). Jak sobie w takiej
sytuacji radzić? Na pewno nie jest to dobry czas na życiowe decyzje, bo widzimy
sprawy w krzywym zwierciadle. Teraz warto spróbować czegoś innego:
Przede wszystkim warto sobie
uświadomić, to co się dzieje, nazwać to, przy czym istotne jest, by w tej
analizie nie koncentrować się na własnym poczuciu krzywdy, raczej
przeanalizować konkretne zachowania i zastanowić się co się za tym kryje, jakie
emocje są pod nimi ukryte.
Kolejnym etapem jest zachęcenie
drugiej strony do wspólnego przeanalizowania tego co, się dzieje. Nie jest to
oczywiście łatwe, bo może to zostać odebrane jako atak. W celu zminimalizowania
ryzyka kolejnej awantury warto zacząć z innej strony. Zwykle mówimy np., że nie
podoba się nam to, gdy robisz to, a to.Lepiej jest zacząć od czegoś innego:
„Widzę, że coś mi jest, często unoszę się krzyczę. Wydaje mi się, że ty chyba
też”. Niech to będzie zaproszenie do rozmowy.
W jej trakcie warto sięgać głębiej, próbować zrozumieć motywy, emocje, jakie się za zachowaniami kryją. Kiedy jesteśmy nadwrażliwi na to, co robi druga osoba, a nie nastawieni na zrozumienie jej uczuć, to raczej spotka nas porażka w rozmowie. Trzeba schodzić w analizie coraz niżej, aż dojdziemy do tego, co prawdopodobnie kryje się za większością zachowań w związku, czyli lęku o siebie, lęku o związek, wreszcie lęku przed odrzuceniem. To ostatnie jest tak silnym uczuciem, że możemy unikać rozmów o nim. Człowiek woli, żeby nie bolało, może więc stosować różne mechanizmy obronne: wycofywać się, zaprzeczać, robić uniki – do wycofania się z relacji lub przeciwnie nadmiernego narzucania się, etc. Jest to swoisty paradoks w relacjach, bo przecież ludzie nie są razem, żeby się ranić.
W jej trakcie warto sięgać głębiej, próbować zrozumieć motywy, emocje, jakie się za zachowaniami kryją. Kiedy jesteśmy nadwrażliwi na to, co robi druga osoba, a nie nastawieni na zrozumienie jej uczuć, to raczej spotka nas porażka w rozmowie. Trzeba schodzić w analizie coraz niżej, aż dojdziemy do tego, co prawdopodobnie kryje się za większością zachowań w związku, czyli lęku o siebie, lęku o związek, wreszcie lęku przed odrzuceniem. To ostatnie jest tak silnym uczuciem, że możemy unikać rozmów o nim. Człowiek woli, żeby nie bolało, może więc stosować różne mechanizmy obronne: wycofywać się, zaprzeczać, robić uniki – do wycofania się z relacji lub przeciwnie nadmiernego narzucania się, etc. Jest to swoisty paradoks w relacjach, bo przecież ludzie nie są razem, żeby się ranić.
W rozmowach często utyka się na
pseudotelepatii. On wie, co Ona myśli, Ona wie co myśli On. To o czym tu mówić?
Można jednak spróbować na nowo się zaciekawić partnerem, może on też się nami
zaciekawi.
I jeszcze jedno. Kiedy mamy do
czynienia z parą, to zawsze jest zagrożenie, ryzyko odrzucenia i może być
trudniej się odkryć i powiedzieć, że ta druga osoba jest ważna. Jednak warto to
ryzyko podjąć. Po latach nie możemy już bazować na tym, co było, jakie piękne
chwile przezywaliśmy, kiedy mieliśmy 20 lat. Każdy potrzebuje nowego
potwierdzenia, czy jest kochany, czy ma na kogo
liczyć.
Jak radzić sobie z zaczepkami,
typu: „Znowu tu te ubranie zostawiłaś?”
a)
Zacząć od tego, by nastawić się na zrozumienie.
Czasem te zaczepki nie są po to, by nas zranić. Czasem to wołanie o pomoc:
„Zobacz, boję się,” „Zauważ mnie”. Można spytać: „Czego ode mnie potrzebujesz?”
b)
Można też rozbrajać te miny, zmieniać w żart: „
Co to, Najwyższa Izba Kontroli?
c)
Warto też rozmawiać o tych mechanizmach, różnych
powtarzających się schematach
w zachowaniach. Zaczepka może być dobrym punktem wyjścia do takich rozmów.
w zachowaniach. Zaczepka może być dobrym punktem wyjścia do takich rozmów.
d)
Początek rozmowy (propozycja prowadzącej rozmowę
Z.Szynal) to może być rozmawianie o tym, co aktualnie czujemy, o tym, że się
boimy, etc.
Czy teraz jest dobry moment na podjęcie terapii? Każdy
moment jest dobry. Jest duża dostępność zdalnych, może nie tyle stałych
terapii, ale porad. Może nawet jest to teraz jedyny moment, kiedy na to się
zdecydujemy. Teraz, kiedy jest się odkrytym, bo za chwilę włączą się mechanizmy
obronne, mechanizm zaprzeczania, tacy „autosabotażyści” „A tam, inni mają tak
samo, etc”
A co mają robić osoby, które nie
mogą się spotkać z kimś bliskim, dzieli ich fizyczna odległość? Izolacja daje
frustrację, odczuwa się samotność. Ważne jest więc utrzymywanie kontaktów przez
dostępne środki. To, czego teraz najbardziej się potrzebuje, to potwierdzenie,
że jest się ważnym. Teraz ważne są słowa: tęsknię, czekam, czekam, żeby cię
przytulić, czekam na ciebie. Bazujmy na wspomnieniach. Nie jest to dobry moment
na rozwiązywanie konfliktów, ani na ostateczne decyzje
Opracowała: Beata
Dyjas, psycholog szkolny
czwartek, 2 kwietnia 2020
Jak skutecznie uczyć się w domu?
Materiał
z webinaru zorganizowanego przez SWPS Strefa Psyche.
Rozmowa z profesorem Tomaszem Grzybem,
prowadzona przez Zofię Szymal
z 27.03.2020r.
Jak się uczyć w domowym zaciszu, a
nie w szkole? No właśnie, że teraz to często nie jest zacisze, często to raczej
pole bitwy o transfer. Sami więc musimy zbadać o to, by stworzyć sobie
odpowiednie warunki. Sugestie profesora są zbieżne z tymi, które są zawarte w
innych podobnych materiałach (patrz: Poradnia/Publikacje Poradni/Jak motywować
siebie do pracy zdalnej?). W materiale podane zostaną więc inne treści, których
nie omówiono w tamtych materiałach.
1.
Zacząć
od porządku w miejscu nauki. Można to nawet potraktować jako sposób na
ogarniającą panikę, że tego za dużo, że nie zdążę, przygotowując sobie miejsce
do pracy, organizując odpowiednio przestrzeń.
2.
Jeśli
mamy się łączyć, np. przez Skypea, z wykładowcą, z nauczycielem, to warto też
zadbać o poczucie bezpieczeństwa dotyczące własnej przestrzeni domowej,
upewnić się, że nikt że nie zobaczy tego, czego nie chcemy by zobaczył (sam
profesor używa funkcji „rozmytego tła”).
3.
Konieczne
jest ustalenie pewnych reguł w domu, zrobienie planu, kto kiedy korzysta
z laptopa i innych urządzeń. Jeśli otoczenie ma zwyczaj przeszkadzać, np. wchodzi
babcia i proponuje herbatę w trakcie uczenia, czym oczywiście może doprowadzać
do szału, to tym bardziej warto odbyć naradę rodzinną. Trzeba wyjaśnić, że nie
możecie się skupić, musicie unikać „dystraktorów” (czynników zakłócających.
Możecie się umówić, że jeśli na drzwiach wisi tabliczka „Nauka”, lub inna, to
jest to sygnał, żeby nikt nie przeszkadzał. A herbatę chętnie wypijecie
z babcią (ale na pewno to trzeba zrobić) o ustalonej przez Was razem godzinie. Negocjujmy!
z babcią (ale na pewno to trzeba zrobić) o ustalonej przez Was razem godzinie. Negocjujmy!
4.
Największym
problemem oczywiście jest zmotywowanie się do uczenia, do zabrania się do tego,
zwłaszcza, kiedy nic nie motywuje, a wszystko rozprasza. Tu niezwykle istotne
jest zachowanie rutyny dnia (o czym więcej we wzmiankowanym już
materiale). Kolejna rzecz, która może być pomocna, to robienie planów. Plany
lepiej jest sobie układać nie wskazując ram czasowych, a stawiając sobie
konkretne cele. Zamiast zaplanować uczenie się przez 2 godziny, lepiej ustalić
sobie, że opanuje się np. 2 lekcje z biologii. Dobre, przemyślane plany są o
tyle istotne, że trudniej jest nam się aktualnie do czegoś zabrać, łatwiej
sobie powiedzieć, gdy siedzimy w domu „Mam czas”.. Poza tym, kiedy coś jest
trudne, mamy dużo do nauki, to tym bardziej mamy skłonność do odwlekania,
szukania czynności zastępczych i ostatecznie rezygnowania z wykonania zadania.
Plan może nas przed tym uchronić. Robiąc plan pamiętajmy o tym, żeby zostawiać
sobie margines czasowy, nie planujmy za dużo. Badania wskazują, że wszyscy mamy
skłonność do „niedoszacowywania” czasu. Jeśli zaplanujemy za dużo i nie
wykonamy tego, co zaplanowaliśmy, to będziemy sobą rozczarowani, zniechęceni.
Można by rzec: „Mierz siły na zamiary.”
5.
Za
wykonanie punktu z planu oczywiście nagradzamy siebie. Samo odhaczenie
punktu jest nagradzające („Następne zrobione, dokonałem tego”). Możemy się
nagrodzić jakąś ulubioną czynnością, np. zagramy w coś. Tu widać dlaczego warto
sobie określać te zadania do wykonania, a nie czas jaki na to poświęcimy. Jeśli
zaplanujemy sobie 2 godziny nauki, a potem nagrodę, to niezależnie od tego, co
po tym czasie umiemy, co robiliśmy w tym czasie, damy sobie nagrodę. Ale czy
coś będziemy umieć?
6.
Trzeba
odstawić wszystko, co rozprasza, komunikatory, telefony, włączony czat
w tle, to wszystko odwraca uwagę i utrudnia uczenie się.
w tle, to wszystko odwraca uwagę i utrudnia uczenie się.
7.
A
co sprzyja koncentracji uwagi? Tu istotna jest wiedza o sobie samym,
o własnych preferencjach w zakresie uczenia się. Może być istotna pora dnia,
w której się uczymy. Niektórzy lepiej uczą się rano (tzw. skowronki), niektórzy wieczorem (tzw. sowy). Na pewno nie jest to noc, choć mogłoby się wydawać, że wtedy jest cicho, bez rozpraszaczy. Sen jest niezbędny do tego, żeby prawidłowo funkcjonować i się uczyć, trzeba więc zadbać o wyspanie się.
o własnych preferencjach w zakresie uczenia się. Może być istotna pora dnia,
w której się uczymy. Niektórzy lepiej uczą się rano (tzw. skowronki), niektórzy wieczorem (tzw. sowy). Na pewno nie jest to noc, choć mogłoby się wydawać, że wtedy jest cicho, bez rozpraszaczy. Sen jest niezbędny do tego, żeby prawidłowo funkcjonować i się uczyć, trzeba więc zadbać o wyspanie się.
8.
Ważne
jest odpowiednie zmotywowanie się do pracy. Tu pomocne jest zgodne
z planem wstawanie, można zacząć dzień od porcji ćwiczeń fizycznych (niestety teraz już nie pobiegamy, bo nie wolno – przyp. opracowującej), co samo w sobie powinno być mocno satysfakcjonujące. Niewprawionym może wystarczy satysfakcja z samego faktu wstania o zaplanowanej godzinie. Profesor wspomina nawet o aplikacji, która pozwala odhaczać nam kolejne punkty z planu, tworząc coś w rodzaju łańcuszka. Okazało się bowiem, że ludzie niechętnie zrywają po 2, 3 dniach taki łańcuszek i to może motywować. (uwaga opracowującej: mój syn, pracujący zdalnie od dłuższego czasu ma swoją energetyzującą, motywującą go muzykę, ale nie musi to być skuteczne dla każdego).
z planem wstawanie, można zacząć dzień od porcji ćwiczeń fizycznych (niestety teraz już nie pobiegamy, bo nie wolno – przyp. opracowującej), co samo w sobie powinno być mocno satysfakcjonujące. Niewprawionym może wystarczy satysfakcja z samego faktu wstania o zaplanowanej godzinie. Profesor wspomina nawet o aplikacji, która pozwala odhaczać nam kolejne punkty z planu, tworząc coś w rodzaju łańcuszka. Okazało się bowiem, że ludzie niechętnie zrywają po 2, 3 dniach taki łańcuszek i to może motywować. (uwaga opracowującej: mój syn, pracujący zdalnie od dłuższego czasu ma swoją energetyzującą, motywującą go muzykę, ale nie musi to być skuteczne dla każdego).
9.
Osobny
problem mają maturzyści, którzy nie wiedzą, czy będzie matura, czy nie.
Mogą sobie mówić „Po co się uczyć, potem zapomnę”. Tu profesor zwraca uwagę na
to, że może to jest dobry moment, żeby przestać się skupiać na wyniku (czyli
ocena na świadectwie, zaliczenie matury, choć jest to bardzo ważne), ale
zastanowić się i zobaczyć sens uczenia się. „Po
co się uczę?” Ale nie w znaczeniu, że nie jest to potrzebne, a co dzięki
temu się zyska. „Chcę iść na studia, wiedza z tego na pewno mi się potem
przyda, przybliża mnie to do tego celu”. Warto zainteresować się, zwrócić uwagę
na to, jak ta wiedza może się w życiu przydać, jak można ją wykorzystać (Ale
czy w tych nietypowych okolicznościach stać młodego człowieka na
zainteresowanie własnym rozwojem? Proszę się przekonać samemu – przyp.
opracowującej).
10. Jak motywować młodsze dzieci? Tu
jasne jest, że im młodsze dziecko, tym większy wysiłek leży po stronie
opiekuna. Warto wykorzystywać zainteresowania dzieci, one są ciekawe świata.
Warto pokazywać im pewne zagadnienia odnosząc się do otaczającej
rzeczywistości. Warto też stosować krótkie i często zmieniające się aktywności,
żeby dziecko się nie znudziło. Na pewno nie trzeba oczekiwać
w tych warunkach idealnego wykonania. Idealnie zrobi może rodzic, ale dziecko niczego się nie nauczy.
w tych warunkach idealnego wykonania. Idealnie zrobi może rodzic, ale dziecko niczego się nie nauczy.
11. Jeśli materiału jest za dużo? Na
początek sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest. Czy zrobiłem sobie plan, czy go
realizowałem, czy tylko siedziałem w przekonaniu, że cały czas się uczyłem i
się nie udało. Jeśli jednak po
przeanalizowaniu wydaje się, że zrobiło się, co powinno i nadal nie zostało wszystko
zrobione, to warto przedyskutować to z kim obiektywnym, z rodziną, czy tez to
tak widzą. Jeśli nadal wychodzi, że jest tego za dużo, można dać sygnał
nauczycielowi. Trzeba poinformować o tym co się wykonało, a dalej nie osiągnęło
się zamierzonego efektu. Może trzeba coś zmienić. Warto pamiętać, że
nauczyciele zostali zmuszeni do wprowadzenia systemu zdalnego w tydzień. Nikt
nie był do tego przygotowany. Trzeba wyrozumiałości po obu stronach.
Do roboty więc. Zachęcam do
zapoznania się z Materiałem „Jak motywować się do pracy zdalnej?”, do
zapoznania się z webinarem dla młodzieży
„Trening umysłu – naucz się lepiej uczyć” https://www.youtube.com/watch?v=4Fxse6vx2sY&feature=youtu.be
Można
też skorzystać z Publikacji Poradni/Edukacja/Mnemotechnika we współczesnej
edukacji.
Opracowała
Beata Dyjas, psycholog
Błędy poznawcze, teorie spiskowe, manipulatorzy, w obliczu epidemii koronawirusa.
Materiał został opracowany na podstawie
webinaru z dnia 25.03.2020r. z udziałem profesora Dariusza Dolińskiego, w
prowadzeniu Zofii Szymel, a zorganizowanego przez SWPS.
Webinar jest do zobaczenia na SWPS
Strefa Psyche YouTube.
Profesor Dariusz Doliński jest
psychologiem zachowań społecznych, zajmującym się mechanizmami ulegania
wpływom, zachowaniami konsumenckimi i innymi zachowaniami z psychologii
społecznej. Opracowanie jest luźnym zestawem tego, co zaprezentował naukowiec.
Zachęca się do obejrzenia webinara.
1.
Czy
możemy być racjonalni w obliczu koronawirusa?
Zdaniem
profesora my, ludzie w ogóle nie jesteśmy racjonalni. Mamy skłonność do
zniekształcenia rzeczywistości, głównie po to by dobrze się czuć. Jak coś się
nam nie uda, to często sobie w jakiś sposób zracjonalizujemy to niepowodzenie,
żeby odzyskać dobre samopoczucie. W sytuacjach
„normalnych” wszyscy prezentujemy pewne uniwersalne nieracjonalności:
np. tzw. złudzenie gracza, któremu wydaje się, że po kilku czerwonych polach w
ruletce musi wypaść czarne, gdy w rzeczywistości zawsze prawdopodobieństwo jest
takie samo (50%). Do innych typowych tendencji można zaliczyć występującą w
społeczeństwach stałą grupę osób, które prezentują postawę nierealnego
optymizmu lub nierealnego pesymizmu (w Polsce badano takie postawy po wybuchu
elektrowni jądrowej w Czarnobylu).
W
sytuacji pandemii, gdzie pojawia się lęk, będziemy mieć jednak ich więcej (tych
złudzeń i zniekształceń w myśleniu i interpretowaniu pojawiających się w naszej
przestrzeni zjawisk). Jeszcze bardziej się nasilą. Wśród nich Profesor Doliński
wymienił:
a)
nadmierna, przesadna diagnoza tego co widzimy: np. jeśli w naszym otoczeniu
ktoś kichnie, będziemy go podejrzewać o to, że jest zarażony koronawirusem,
choć prawdopodobieństwo tego, że choruje ten ktoś na tę akurat chorobę jest
niewielkie.
b)
efekt myślenia wstecznego: jako przykład podaje pan profesor Pearl Harbor,
gdzie po tym zdarzeniu dowódcy byli oskarżani, że nie przewidzieli go
wcześniej Nie było to jednak możliwe,
choćby dlatego, iż atak Japończyków przed wypowiedzeniem wojny nie zgadzał się
z dotychczasową historią tego kraju (obok oczywiście innych analiz). Fakty są
takie, że kiedy coś się zdarzy to potem dopiero „widzi się” ten ciąg zdarzeń,
mimo że go wcześniej po prostu nie było. I wtedy łatwo powiedzieć: „Wiedziałem,
że tak będzie”. Po zakończeniu pandemii koronawirusa też wiele osób będzie
twierdziło, że wiedzieli, że będzie to krótko trwało/wiedzieli, że będzie to
długo trwało, itp.
2.
Dlaczego
nabieramy się na niesprawdzone wiadomości, fake newsy, dlaczego w nie wierzymy?
a)
Zdaniem profesora łatwo wierzymy w to, w co i tak wierzymy, co stanowi nasze
przekonania (np. w działania polityków, jeśli jakieś ugrupowanie w tej sytuacji
coś przekaże, a jesteśmy ich zwolennikiem), to tylko się utwierdzimy w naszym
przekonaniu. Związane jest to bowiem z naszą potrzeba spójności poznawczej.
b)
Badania wskazują też na to, że jeśli się boimy, to łatwiej wierzymy
w niepokojące, zagrażające informacje. Znowu przykładem może być atak na Pearl Harbor. W okresie początkowym wojny pojawiało się wiele informacji, które można by określić jako:
w niepokojące, zagrażające informacje. Znowu przykładem może być atak na Pearl Harbor. W okresie początkowym wojny pojawiało się wiele informacji, które można by określić jako:
-
bardzo niepokojące, np. że łodzie podwodne niemieckie dopływają do wybrzeży
Ameryki
-
związane z wrogością do jakieś grupy, np. że Murzyni szykują masakrę rządu,
-
dające nadzieję.
Rozkład
procentowy przekazów był taki, że najwięcej było tych pierwszych (podsycających
niepokój), na średnim poziomie tych drugich (związanych z wrogością), a
najmniej (ok.2%) tych ostatnich. Pod koniec wojny rozkład się zmienił i
najwięcej było tych dających nadzieję. Pogłoski dotyczące wrogości wobec
pewnych grup pozostały na stałym poziomie.
Niestety,
podobne zjawiska, pewną tendencyjność w myśleniu, widać już teraz, podczas
pandemii koronawirusa. We Wrocławiu został pobity kucharz Azjata, pojawiły się
fake newsy, które wskazują na poboczne obiekty ataku (jak pewien przekaz z
zapytaniem piłkarzy o opracowanie szczepionki, choć piłkarze nie odpowiadają
ani za koronawirusa, ani za to ile zarabiają). Podejrzliwie patrzymy na kogoś,
kto przyjechał z zagranicy.
3.
Jak
się nie dać nabierać na różne przekazywane informacje, jak im nie ulec?
Nie
ma innego sposobu poza sprawdzaniem źródła informacji. To źródło powinno być
wiarygodne, warto też sprawdzić, czy link jest o charakterze naukowym. Sąsiadkę
zawsze trzeba spytać, skąd o tym wie. Poza tym nie należy wierzyć takiemu
źródłu, które raz podaje jedną informację, a za chwilę inną na ten sam temat.
Któraś z tych informacji jest nieprawdziwa, a najpewniej obie.
4.
Pojawiło
się szereg teorii spiskowych na temat koronawirusa, np. że to rządy zrobiły, by
coś na tym zyskać, że wcale koronawirusa nie ma, itp. Skąd te teorie się biorą?
Zdaniem
profesora zawsze znajdą się ludzie, którzy chcą zaistnieć w przestrzeni
publicznej, dowartościować się i będą takie informacje rozsiewać. Czasem są to
emanacje własnych poglądów, np. że Żydzi już mają szczepionkę, tylko czekają na
wysoką cenę, albo że firmy farmaceutyczne do tego wszystkiego doprowadziły,
albo że zmutowała szczepionka na zwykłą grypę (która mogą propagować zwolennicy
ruchu antyszczepionkowego).
5.
Kto
jest najbardziej podatny na teorie spiskowe?
Wg
psychologii społecznej najbardziej ulegają teoriom spiskowym osoby o niskiej
samoocenie, które skłonne są budować tę
samoocenę na bazie identyfikacji
z jakąś grupa społeczną. Często, jeśli grupa z która się ktoś identyfikuje, jest wg niego zagrożona, ma się źle, to ktoś temu musi być winny. A poglądy grupowe zwykle podsuwają odpowiedź, kto jest winny. I wszystko w poglądach pasuje, mamy równowagę poznawczą. Z tego też wynika kolejna sprawa, a mianowicie taka, że na pewno znajdą się tacy, którzy będą szukać winnych sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Już teraz pojawiają się tezy, że wszystkiemu są winni Chińczycy. Może też pojawić się wrogość wobec osób zarażonych, pretensje, że nie uważali, chodzili nie wiadomo, gdzie i zarażali.
z jakąś grupa społeczną. Często, jeśli grupa z która się ktoś identyfikuje, jest wg niego zagrożona, ma się źle, to ktoś temu musi być winny. A poglądy grupowe zwykle podsuwają odpowiedź, kto jest winny. I wszystko w poglądach pasuje, mamy równowagę poznawczą. Z tego też wynika kolejna sprawa, a mianowicie taka, że na pewno znajdą się tacy, którzy będą szukać winnych sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Już teraz pojawiają się tezy, że wszystkiemu są winni Chińczycy. Może też pojawić się wrogość wobec osób zarażonych, pretensje, że nie uważali, chodzili nie wiadomo, gdzie i zarażali.
Pan
profesor nie pozostawia złudzeń, co do tego, czy uda nam się racjonalnie
wyjaśnić wszystko na temat koronawirusa wszystkim. Nie jest to jego zdaniem
możliwe, ponieważ skrajni wyznawcy pewnych poglądów i tak przy nich pozostaną.
Jeśli ktoś w coś wierzy, to wierzy. Z takimi przekonaniami wiążą się silne
emocje, które nie są do ruszenia. Osoba taka będzie szukała potwierdzania
własnych poglądów. W zalewie informacji znajdzie takie, które jej teorie
potwierdzą.
6.
Czy
to prawda, że jesteśmy, my Polacy, bardziej skłonni do skrajnych zachowań
(panika-totalna versus ignorancja niebezpieczeństwa)? Jak zareagują Polacy, w
sytuacji, gdy wprowadzono nowe, bardziej restrykcyjne, zalecania rządu o zakazie przemieszczania się
i inne?
Profesor
Doliński uważa, że zachowania i postawy Polaków będą się rozkładać tak jak
wszędzie, zgodnie z krzywą rozkładu normalnego. Będą skrajnie spanikowani
w jednym krańcu rozkładu, zupełnie ignorujący niebezpieczeństwo – na drugim.
W środku, w przeważającej większości będą ludzie, którzy po prostu są ostrożni. Czego możemy się w społeczeństwie spodziewać po nowych zaleceniach rządu?
w jednym krańcu rozkładu, zupełnie ignorujący niebezpieczeństwo – na drugim.
W środku, w przeważającej większości będą ludzie, którzy po prostu są ostrożni. Czego możemy się w społeczeństwie spodziewać po nowych zaleceniach rządu?
Mogą
pojawić się objawy paniki. Warto pamiętać, że lęk bardzo szybko się
rozprzestrzenia. Kiedy siedzimy w poczekalni u dentysty i ludzie pokazują, że
się boją, to nam też ten niepokój się udziela. Jeśli widzimy zachowania
paniczne, to też nam się może udzielić. Im więcej jest takich zachowań, im
więcej osób takie zachowania prezentuje, to łatwiej możemy im ulec, np. tak jak
było z kupowaniem ryżu („Wszyscy kupują, to ja też kupię”, przyczyniając się
tym samym do samospełniającej się przepowiedni – nie ma ryżu).
Reszta
treści do zobaczenia na webinarze, do czego zachęcam.
Opracowała,
Beata Dyjas, psycholog
Jak radzić sobie z lękiem przed koronawirusem? Streszczenie webinarium zrealizowane przez Uniwersytet WSPS z udziałem dr Ewy Pragłowskiej, prowadzone przez Joannę Gutral
Strefa Psyche Uniwersytetu SWPS w dniu
19.03.2020r zorganizowała webinarium pt. Jak radzić sobie z lękiem przed
koronawirusem? Całość powinna być dostępna na YouTube. Poniżej zamieszczamy
krótkie streszczenie. Za błędy ponosi w całości winę osoba opracowująca
materiał.
Dr
Ewa Pragłowska jest przedstawicielką nurtu behawioralno-poznawczego w psychoterapii. W tym też nurcie wskazywane są przez
nią sposoby poradzenia sobie z lękiem w sytuacji pandemii koronawirusa. U podstaw terapii poznawczo–behawioralnej
leży założenie, że poprzez zmianę sposobu myślenia można uzyskać zmianę
nastroju i zachowania. Najprościej sprawę ujmując, można rzec, że nasze myśli w
sposób bezpośredni wpływają na nasze emocje. Optymistyczne jest to, że zgodnie
z tym nurtem, każdy może się nauczyć myśleć o sobie, świecie, innych ludziach w
sposób bardziej sprzyjający jego dobremu codziennemu funkcjonowaniu. Stąd
poznawcze (intelektualne) opracowanie, jakie sugerowane jest przez występującą
w webinarium terapeutkę. Główne tezy przez nią prezentowane, to:
1.
Przyzwolenie na lęk przed koronawirusem – lęk przed śmiercią jest
najsilniejszym
i oczywistym rodzajem lęku i jako taki jest jak najbardziej zrozumiały. Jak każda emocja jest dla nas informacją i niesie też ze sobą pozytywne konsekwencje. Otóż lęk powoduje, że stosujemy się do zaleceń odpowiedzialnych służb. Lęk zatrzymuje nas w domu, w oczywisty sposób realizując zalecenie o kwarantannie. W innym miejscu pani doktor przytacza dane na temat radzenia sobie z zagrożeniem życia przez strażaków. Ich sposób to restrykcyjne trzymanie się procedur. Wiedza o tym, jak postępować w ekstremalnych warunkach pozwala opanować im lęk i działać mimo napięć. W przypadku koronawirusa zalecenia (procedura) postępowania jest prosta. Nie wychodź z domu. Myj ręce. Jak wychodzisz, zmieniaj ubrania, myj ręce, Poza domem unikaj skupisk ludzi, nie zbliżaj się do innych, etc. To lęk powoduje, że stosujemy się do tych zaleceń. Wiedza o procedurach pomaga racjonalnie opanować lęk o swoje życie.
i oczywistym rodzajem lęku i jako taki jest jak najbardziej zrozumiały. Jak każda emocja jest dla nas informacją i niesie też ze sobą pozytywne konsekwencje. Otóż lęk powoduje, że stosujemy się do zaleceń odpowiedzialnych służb. Lęk zatrzymuje nas w domu, w oczywisty sposób realizując zalecenie o kwarantannie. W innym miejscu pani doktor przytacza dane na temat radzenia sobie z zagrożeniem życia przez strażaków. Ich sposób to restrykcyjne trzymanie się procedur. Wiedza o tym, jak postępować w ekstremalnych warunkach pozwala opanować im lęk i działać mimo napięć. W przypadku koronawirusa zalecenia (procedura) postępowania jest prosta. Nie wychodź z domu. Myj ręce. Jak wychodzisz, zmieniaj ubrania, myj ręce, Poza domem unikaj skupisk ludzi, nie zbliżaj się do innych, etc. To lęk powoduje, że stosujemy się do tych zaleceń. Wiedza o procedurach pomaga racjonalnie opanować lęk o swoje życie.
2.
Jakie emocje nam towarzyszą? Obok lęku o życie współistnieją też
inne emocje (ujawniane przez uczestników webinarium w bieżących wpisach). To
złość, smutek, poczucie straty (ograniczenia), lek przed chaosem, jaki może
zapanować w świecie, lęk przed zmianą tego, co było. W odniesieniu do tego
ostatniego pomocą może być racjonalizowanie, wyciąganie wniosków z tego, co już
ludzkość przeszła – wojny, rewolucje, kataklizmy, epidemie. Ludzkość ma
naturalną skłonność do osiągania homeostazy, równowagi
i zawsze tak w historii było. W odniesieniu do pozostałych wymienionych emocji możemy sobie radzić zadając sobie pytanie (lub bliskiej osobie): Co mnie przeraża? Co mogę zrobić, by ten lęk zmniejszyć? I tu znowu wracamy do procedur: Nie wychodzę. Myję ręce...
i zawsze tak w historii było. W odniesieniu do pozostałych wymienionych emocji możemy sobie radzić zadając sobie pytanie (lub bliskiej osobie): Co mnie przeraża? Co mogę zrobić, by ten lęk zmniejszyć? I tu znowu wracamy do procedur: Nie wychodzę. Myję ręce...
3.
Co więc robić z lękiem przed koronawirusem? Odpowiedź: stosować
się do zaleceń (procedur). Poza tym pracować nad własnymi myślami. Techniki,
które mogą być pomocne, to:
- sprawdź, czy stosujesz się do poleceń,
- alokacja myśli – porozmawiaj z bliskimi,
- poszukaj i zastosuj techniki na obniżenie napięcia (np. na YouTube – metody relaksacji, trening uważności, trening wrażliwości, itp., wykorzystaj ten czas, by się czegoś nauczyć, dowiedzieć, zrobić to, na co nigdy nie miałeś czasu, napisz książkę – patrz autorka niniejszego),
- technika wyznaczania sobie czasu na zamartwianie: np. rano spisujemy wszystkie niepokoje i ustalamy ze sobą, że godz. 15:00 przez 30 minut będziemy się zamartwiać za wszystkie czasy,
- wyłapujemy uporczywą myśl (tzw. monomyśl) i próbujemy znaleźć myśl zrównoważoną dzięki stawianiu sobie pytania: jakie są dowody na potwierdzenie tej myśli, a jakie są dowody przeciw, np. jakie są dowody na to, że zachoruję siedząc w domu, a jakie są dowody na to, że nie zachoruję. Można spytać inne osoby, jakie oni mają przekonania na ten temat.
4.
Planowanie aktywności w czasie pobytu w domu daje niezbędny
schemat w naszym życiu. Nadmiar nieustrukturalizowanego czasu jest szkodliwy.
Wyjęcie z rutyny stwarza duże trudności. Dlatego stały rytm dnia pomaga. Nie
powinna ona znacząco odbiegać od tego, co normalnie robimy. Chodzenie w piżamie
cały dzień nie pomaga!
5. Sposobem na regulację własnych stanów emocjonalnych, obniżenie
lęku, może być zwrócenie uwagi na innych. Stąd obserwujemy wiele inicjatyw,
jakie ludzie podejmują (zbiórki dla szpitali, itp.). Nie chodzi o to, że ludzie
je podejmujący nie maja szlachetnych pobudek. Przeciwnie. Są godni podziwu. Ale
też niewątpliwie zwracając się ku innym, podejmując działania, wpływają na
własne emocje, obniżając ich negatywne natężenie.
6.
A więc co robić? Nie ma oczywiści instrukcji postępowania, choć
niewątpliwie w tej sytuacji chcielibyśmy ją od kogoś dostać. Psycholodzy nie
lubią dawać rad. Stąd jedynie sugestia: trzeba dać sobie przyzwolenie na lęki,
nie zaprzeczać im, doceniać wszystkie emocje. Terapeuci behawioralno-poznawczy
mówią, że emocje nas nie zabiją. Gorsza sytuacja jest wtedy, gdy podejmujemy
działania, które je maja zagłuszyć, zaprzeczać. Dziej się tak, gdy sięgamy po
regulacje emocjami przez używki, czy działania destrukcyjne. Lepiej jest nazwać
lęki, nie walczyć z nimi. Zauważone, nazwane tracą na mocy. Bywa, że nasze
emocje osiągają duże natężenie, kiedy następuje ciągły stan wzbudzenia układu
autonomicznego i przestajemy emocje różnicować. Trzeba je więc przeanalizować.
Spytać siebie: Co czuję? Potem sprawdzić jak reaguje moje ciało (np. boli mnie
brzuch) i jakie towarzyszą temu myśli (np. przeraża mnie, że moje dziecko
zachoruje?). I jak mantra, pytamy siebie: Czy robię wszystko, co powinienem?
W
czasie trwania webinarium dr Ewa Pragłowska odniosła się jeszcze do innych
kwestii, takich, które nie wiążą się bezpośrednio z pytaniem postawionym w
tytule. Były to sprawy związane z epidemią, trudne i ważne. Dotyczyły np.
rozmawiania z dzieckiem o koronawirusie, problemu osób, które nie mogą się
izolować (np. lekarzy) i ich bliskich. Mówiła o osobach starszych, jak się do
nich odnosić, o problemie stresu pourazowego, który z dużym prawdopodobieństwem
będą przeżywać osoby, które teraz są na tzw. „pierwszej linii frontu” (znów:
pracownicy służby zdrowia). Odnosiła się do osób, które są daleko od swoich
bliskich i zagrożonych poważnymi konsekwencjami, jak utrata pracy. Osobną kategorię
stanowią też osoby wcześniej borykające się z problemami lękowymi,
uczestniczące w terapiach różnego typu. Tu optymizmem napawa fakt, że terapia w wielu przypadkach jest kontynuowana zdalnie,
a dane wskazują na podobną skuteczność oddziaływań w bezpośrednim kontakcie. O
wszystkich powyższych sprawach Pani doktor mówi z dużym ciepłem i empatią.
Serdecznie
zachęcam do poszukania materiałów z webinarium.
Opracowała: Beata Dyjas, psycholog
Źródło obrazu: Obraz <a href="https://pixabay.com/pl/users/congerdesign-509903/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=4937226"> congerdesign</a> z <a href="https://pixabay.com/pl/?utm_source=link-attribution&utm_medium=referral&utm_campaign=image&utm_content=4937226"> Pixabay</a>
Subskrybuj:
Posty (Atom)